Jeszcze się taki drogowiec nie urodził, którego zima by nie zaskoczyła. W Ameryce też nie. Mieszkańcy zakopanego w śniegu Nowojorczycy twierdzą, że spełniło się proroctwo Rolanda Emmericha i nadeszło „Pojutrze”.
Connie Island avenue na Brooklynie. Tutaj pługi nie dotarły.
W czasie, gdy Polacy świętowali Boże Narodzenie, w Rosji – jak poinformowały media – zapobieżono zbrojnemu powstaniu mającemu na celu przejęcie władzy. Rosjanie śmieją się, że bohaterscy spiskowcy chcieli szturmować Kreml uzbrojeni w sportowe kusze. Na czele ludowego powstania stać miał emerytowany pułkownik Władimir Kwaczkow.
Zwolennicy Kwaczkowa z hasłami "Swobodu Kwaczkowu"/AFP
To zdjęcie niemieckich spadochroniarzy stacjonujących w Afganistanie robi w necie furorę. Ale nie wydaje się, żeby – paradując po okolicy z takimi naszywkami – dało radę pozyskać sympatię lokalnej ludności do sprzymierzonych.
Dziwiono się, że taki duży i że mówi. Gdy mu się przyjrzano bliżej, okazało się, że to nie zając, tylko dziennikarz Roman Wintoniw z telewizyjnego programu „Snidanok 1+1”.
Wszyscy w Unii myśleli, że Łukaszenka będzie grzeczny: z Rosją mu przecież coraz bardziej nie po drodze, ekonomia zaczyna się kolebotać, a z kimś kolegować się trzeba. Ale Łukaszenka, nie bardzo wiadomo, dlaczego, wpędził Unię w zakłopotanie i zaczerwienienie po uszy. A najbardziej nieszczęsnych Radosława Sikorskiego i Donalda Tuska. Którzy chcieli dobrze, ale, jak uczciwie przyznał Tusk, „nie wyszło”. „Łukaszenka nie wykorzystał swojej szansy” – powiedział premier. Bo co miał zrobić.
Łukaszenka bawi się w dobrego i złego glinę w jednej osobie. Najpierw demonstracyjnie poluzował śrubę, a następnie ostro ją przykręcił. Przed wyborami opozycyjni kandydaci debatowali w majestacie prawa w studiach telewizyjnych, a 19 grudnia prawie wszyscy zostali aresztowani, a niektórych poturbowano do nieprzytomności. Pobito wielu demonstrujących opozycjonistów. Obejrzyjcie filmy nagrane 19 grudnia wieczorem.
Premier Władimir Putin ma piękny obyczaj doroczny. Co grudzień, choćby gromy biły, premier idzie wirtualnie w lud i bierze udział w telemoście. Do telewizji dzwonią obywatele Federacji Rosyjskiej, zadają pytania, a Putin odpowiada. I tak się złożyło, że tym razem zadzwonił także kardiochirurg Iwan Chrienow ze szpitala w mieście Iwanowo. I po tym, co powiedział wszystkim zrobiło się bardzo wstyd.
Fakt, że Cameron – kurtuazyjnie, czy nie – pogratulował trzy dni po katastrofie załamanemu Jarosławowi Kaczyńskiemu „godności i męstwa w Rosji i podczas ceremonii w Warszawie”, ten ostatni uznał za pogratulowanie mu tego, że się z Putinem uściskać nie chciał. Nie dość na tym – wywleczono Kaczyńskiemu list ten na pisowski portal społecznościowy „MyPiS”, by świat ujrzał prawdę, która go wyzwoli.
Świat to fascynujące miejsce, a my żyjemy w czasach, w których on sam i jego postrzeganie zmienia się szybciej, niż kiedykolwiek indziej. Zmiana staje się stałością. Lepiej więc nie przyzwyczajać się więc do jednostajnego widzenia rzeczywistości. Światowidz.pl to świat widziany codziennie na nowo i tym bardziej fascynujący.