Wszystkie Artykuły Publicystyka Kurioza Zdjęcia i filmy W trasie

Kto kogo

9 lutego 2011, | Kategorie: Artykuły | 22 komentarze

Meryl Streep zagra Margaret Thatcher w filmie wyreżyserowanym przez Phyllidę LLoyd. Każdy z nas choć raz zapewne zastanawiał się „kto by mnie zagrał, gdyby kręcono o mnie film”, zobaczmy więc, któremu ze współczesnych polityków i głów państw zrobiono taką przyjemność (?) i przydzielono aktora, który wcielił się w ich rolę.

Meryl Streep jako Margaret Thatcher

Trzeba przyznać, że charakteryzatorzy przyłożyli się do pracy.
Film nosi tytuł „The Iron Lady” i jest ekranizacją kontrowersyjnej biografii Thatcher. Zwolennicy i rodzina byłej premier kręcą nosami: biografia ma ją przedstawiać jako zgorzkniałą kobietę, na dodatek dotkniętą coraz mocniejszą demencją. Streep twierdzi, że podejdzie do roli z delikatnością. Co ciekawe – Streep ma mocno liberalne poglądy, co raczej mało współgra z polityczną opcją pani Thatcher.

Dziwny akcent prezydenta Saakaszwilego

W filmie pod tytułem „5 dni sierpnia” (albo „Gruzja” – producenci jeszcze się nie zdecydowali), który traktuje o rosyjsko-gruzińskiej wojnie w 2008 roku Andy Garcia gra Micheila Saakaszwilego.

Andy Garcia uznał, że jako prezydent Gruzji będzie mówił po angielsku z silnym akcentem. A jako, że dla Amerykanina, niezależnie od pochodzenia, wszystkie akcenty wschodnioeuropejskie brzmią tak samo, Garcia wyposażył Saakaszwila w akcent ogólnowschodnioeuropejski, w kinie amerykańskim znany najbardziej jako akcent transylwański, bądź akcent Beli Lugosi, którym to akcentem posługują się w hollywoodzkiej kinematografii głównie wampiry i dyktatorzy. Z polskiej perspektywy wydaje się to mniej więcej tak zabawne, jakby Emil Karewicz w Klossie mówił „honczki, honczki, Hans”.

AFP

Rosjanie, oczywiście, mają swoje zdanie na temat powstającej produkcji. W „Youtube” pojawiają się prześmiewcze pseudotrailery, gdzie sceny, w których Rosjanie roznoszą w proch i pył gruzińskie spokojne życie przerysowano dodając do nadlatujących helikopterów i nacierających czołgów gigantyczne roboty. A w kadry, w których w oryginale znajdował się bohaterski prezydent Garcia-Saakaszwili, wmontowano prawdziwego i przerażonego Saakaszwilego nerwowo żującego własny krawat. To prawdziwe ujęcia, za ich pomocą Rosjanie dyskredytowali prezydenta Gruzji podczas wojny w 2008 roku.

W rosyjskich mediach, również tych anglojęzycznych, pojawiają się opinie co do filmu dość krytyczne. Przypominane jest rosyjskie spojrzenie na kontekst historii: to Gruzja zaatakowała Osetię południową, co potwierdził późniejszy raport UE, a Rosjanie Osetyńców bronili. Zacytowano także gruzińskich opozycjonistów, którzy – co dość zresztą oczywiste – przewidują, że rząd Saakaszwilego wykorzysta film jako tubę do własnej propagandy. Saakaszwili zresztą z miejsca dostrzegł, jakie planowany film stwarza szanse i bez wahania wydał zgodę na pracę ekipy w gruzińskim pałacu prezydenckim.

Saakaszwili, oczywiście, nie jest tu bez winy i sam ściągnął sobie na głowę rosyjskie tanki. A nawet – jak zgodnie wskazują Putin, Miedwiediew i Ławrow – można znaleźć podobieństwa pomiędzy działaniami NATO w Kosowie. Nawet, jeśli Saakaszwili był przez Rosję sprowokowany. Tyle tylko, że te dwa konflikty różnią się właśnie kontekstem: NATO i Zachodowi zależy na jak największej stabilizacji w Serbii, na rozwoju tego kraju w stronę demokracji i praw człowieka, Rosja natomiast gra na destabilizację Gruzji, a model rozwoju, pod jakim najchętniej widziałaby Gruzję musiałby przypominać ten, który funkcjonuje w niej samej bądź na janukowyczowskiej Ukrainie. A choć Saakaszwilemu dość daleko do spełniania deklarowanych demokratycznych standardów, to wybór zachodniego modelu cywilizacyjnego wśród Gruzinów jest powszechny.

Ważna jest też etyka stojąca za prowadzoną wojną: można długo rozwodzić się nad stosunkiem Rosjan i NATO do przeciwników, zarówno cywilów, jak i wojskowych. Ale wojska NATO, co by o nich nie mówić, nie wiązały w pęczki serbskich samochodów policyjnych i nie wywoziły ich do siebie, co Rosjanie z gruzińskimi robili notorycznie. A w Brukseli nie zorganizowano wielkiego tryumfalnego marszu połączonego z prezentacją sprzętu zdobytego na wojskach Milosevicia, co z pompą wykonano w Moskwie. I to tylko pozornie jest detal, świadczy bowiem o całym kontekście, w jakim strony osadzają wojnę: w Rosji, można odnieść wrażenie, rząd nadal podtrzymuje narodową buńczuczność płynącą z satysfakcji nie tyle z wypełnienia misji, co z pokonania przeciwnika, natomiast Zachód traktuje ją jako smutną konieczność. A gdy ktokolwiek na Zachodzie robi z wojny narzędzie interesów, o co oskarżano Busha i Blaira w związku z ich inwazją Iraku, natychmiast rodzi to mocny społeczny sprzeciw. Wypada tu wspomnieć, że George W. Bush zrezygnował ostatnio z wyjazdu do Szwajcarii: obawiał się, że zostanie aresztowany za zgodę na torturowanie więźniów, do czego niefrasobliwie przyznał się w swojej biografii.

Jako ciekawostkę dodać można, że pojawiającego się na chwilę w scenariuszu Lecha Kaczyńskiego gra w filmie Marshall Manesh, aktor pochodzenia irańskiego. Tutaj widzimy go w proobamowskiej kampanii w Hollywood. Podobny?

Trudno zakładać, by scenariusz filmu – bądź co bądź – sensacyjnego miał ambicje, by przybliżyć to, co działo się w Europie Środkowej podczas wojny. Jednak „zjazd pięciu prezydentów”, który, być może, powstrzymał Rosjan przed zajęciem Tbilisi został w nim ujęty.

Jeśli, oczywiście, Rosjanie naprawdę chcieli zająć to miasto, co wcale nie jest takie pewne: po co bowiem Rosji druga Czeczenia? Trudno mieć jakieś wątpliwości, że w jakiejkolwiek formie Rosjanie nałożyliby swoją władzę nad Gruzją – ustanawiając protektorat, czy instalując promoskiewski rząd – władze te musiałyby stawiać czoła szerokiemu niezadowoleniu społecznemu, może nawet wiecznie tlącemu się powstaniu, jak w Czeczenii przed Ramzanem Kadyrowem.

To zdjęcie obiegło świat. Środkowoeuropejscy przywódcy w Tbilisi podczas rosyjskiej ofensywy/AFP

Ale myli się ten, kto zakłada, że geopolityką zawsze rządzi logika, i jeśli Lech Kaczyński i jego środkowoeuropejska – iście westernowa – „possie” głów państw powstrzymała Putina przed przejęciem stolicy Gruzinów, wtedy naprawdę należałoby oddać hołd działaniu tego – kontrowersyjnego przecież – prezydenta.

A jak w filmie wygląda jako Lech Kaczyński? Zobaczcie sami. Na trailerze widać go od 2:14.

IMDB wymienia nazwiska dwóch innych głów państw, których role obsadzono w produkcji. Jest to prezydent Łotwy Valdis Zatlers

Zatlers podczas wizyty w Gruzji/AFP

grany przez Zurę Cinckiladze (w angielskiej transkrypcji – Tsintsqiladze)

Ze strony kino-teatr.ru

oraz były prezydent Litwy Valdas Adamkus

Adamkus z prezydentem Gruzji Saakaszwilim/AFP

grany przez Giviego Sikharulidze.

Ze strony IMDB.com

Reżyserem filmu jest Renny Harlin, który ma na koncie m.in. jednego z „Freddych Krugerów”, jednego z „Egzorcystów” oraz jedną ze „Szklanych pułapek”, choć akurat nie tą jedyną, do której pasuje polskie tłumaczenie tytułu.

Dablju

AFP

W filmie Olivera Stone’a „W.”, w George’a W. Busha wcielić się miał znany z ostatnich „Batmanów” Christian Bale, ale okazał się zbyt wymagającym aktorem.

Christian Bale/AFP

Ostatecznie rolę powierzono Joshowi Brolinowi i, mimo faktu, że nie udało się go odpowiednio postarzyć do roli „Dablju”, wypadł całkiem przekonująco.

Poza Bushem trzeba było obsadzić jeszcze role bushowskiej administracji i rodziny. I tak Laurę Bush zagrała Elizabeth Banks, “papę Busha” – James Cromwell, Barbarę Bush –
Ellen Burstyn a brata “dablju”, Jeba – Jason Ritter. Dicka Cheneya zagrał Richard Dreyfuss (bo Robert Duvall odmówił zagrania tej postaci). Jeffrey Wright zagrał Colina Powella, Scott Glenn „Rummy’ego”: Donalda Rumsfelda, przez wielu postrzeganego jako najbardziej demoniczna postać tej administracji. Thandie Newton została Condie Rice, Rob Corddry – Arim Fleischerem,
Dennis Boutsikaris – Paulem Wolfowitzem, Randall Newsome – Paulem Bremerem, a
Toby Jones – Karlem Rovem.

Całą wierchuszkę DC z czasów Busha Juniora znajdziecie w tym amatorskim trailerze:

Dodać można jeszcze, że Saddama Husajna zagrał egipski aktor i reżyser – Sayed Bardeya.

Ze strony "sayedbardeya.com"

Trudno było spodziewać się po Oliverze Stonie obiektywizmu – i tego obiektwizmu nie było. W końcu Stone jest kolegą Hugo Chaveza,

Chavez i Stone na festwalu w Wenecji/AFP

a wiadomo, co Chavez sądził o „Mr. Danger”, jak nazywał Busha.

Trzeba jednak pochylić głowę choćby przed jedną sceną: gdy „Dubbya”, razem z całą swoją administracją, gubi się na własnym rancho w Teksasie. I gdy elita kręcąca światem kluczy bezradnie i bezsilnie pomiędzy wysokimi trawami gdzieś pośrodku redneckiej farmy, prowadzona przez zdezorientowanego George’a juniora.

I trzeba przyznać, że George Walker robił wiele, by pozostało po nim takie wrażenie, jakie pozostało.

Co ciekawe, ojciec Josha Brolina – James Brolin – wcielił się w rolę Ronalda Reagana w filmie „the Reagans”. Nancy Raegan zagrała Judy Davies. W serialu występował także m.in. Michaił Gorbaczow i jego żona – Raisa. role te przypadły Lubomirowi Mykytyukowi i Tatianie Chouljenko.

Królowa i reszta brytyjskiego światka

W filmie „Królowa” sportretowano całą brytyjską rodzinę królewską. A z rozpędu jeszcze Tony’ego Blaira i jego żonę Cherie.

Samą królową, ujętą jako mądrą i nie tyle chłodną, co spokojną, zagrała Helen Mirren. Jej małżonka – choleryka, księcia Edynburga Filipa, grał James Cromwell
(ten sam, który u Stone’a zagrał starego Busha), księcia Karola – Alex Jennings, a książąt Williama i Harry’ego – Jake Taylor Shantos i Dash Barber.

Tony i Cherie

Pochwały za rolę Tony’ego Blaira (z jego „uśmiechem Kota z Cheshire”, jak to określiła filmowa królowa) zebrał Michael Sheen. Jego żonę Cherie zagrała Helen McCrory.

Polityka i kino

Wiele pochwał zebrał również Morgan Freeman za rolę Nelsona Mandeli w filmie Clinta Eastwooda „Invictus”.

oraz Elio de Capitani za rolę Silvio Berlusconiego w „Il Caimano”

Nikt jednak nie zebrał tylu polityków w jedno miejsce, co David Zucker w pierwszej części „Nagiej Broni”. I nikt ich tak wszystkich nie załatwił, jak Frank Drebin, grany przez świętej pamięci Leslie Nielsena. Kogo tu nie ma!

W jednym zakopconym pałacu w Bejrucie zebrali się wszyscy evilguye polityki końca lat osiemdziesiątych. Albo chociaż ci, których za evilguyów postrzegał target „Nagiej broni”, czyli przeciętny amerykański przekrój uliczny. W pałacu w Bejrucie zasiedli do kupy Fidel Castro, Muammar Kadafi, ajatollach Chomeini, Jaser Arafat, Idi Amin (mimo, że w 1988 roku nie rządził już od dziewięciu lat) a nawet Michaił Gorbaczow, który przechwala się, że udało mu się zdobyć zaufanie Amerykanów, którzy mają go za miłego faceta i ufają bardziej, niż własnemu prezydentowi. „Oś zła” lat osiemdziesiątych debatuje, jak tu poniżyć, upokorzyć i ogólnie zmazać z mapy świata Amerykę, gdy do akcji wkracza niepokonany Drebin i w parę minut zamiata stosunki międzynarodowe Stanów Zjednoczonych:

Chomeiniego parzy dzbankiem do herbaty, wali w papę i przy okazji odkrywa, że przywódca irańskiej rewolucji nosi pod turbanem dorodnego, pomarańczowego irokeza, Gorbaczowa oblewa wrzątkiem, ściera mu plamkę z czoła i wbija w ścianę, Arafata przeciąga pięknym rzutem na podłogę, Kadafiego traktuje z piąchy, a emeryta Amina – z blaszanego naczynia, i to tak, że ten wypada przez okno. Nieokreślonego dżentelmena w garniturze, w którym producenci mogli chcieć widzieć Nicolae Ceaucescu, wali w pysk.

Po spuszczeniu karnego oklepu całemu towarzystwu Frank Drebin ucieka przez okno.

Team America, f*** yeah.

P.S. Dodać wypada, że w „Nagiej broni” królową Elżbietę zagrała Jeannette Charles. Aktorka znana z tego, że rzadko grywa kogo innego, niż królową Elżbietę.

Oprócz „Nagiej broni” pani Charles zagrała monarchinię m.in. w „Austinie Powersie”, „Europejskich wakacjach” z Chevym Chasem i w parodii dokumentu o Beatlesach – „All You Need is Cash”.


22 komentarze do “Kto kogo”

  1. 1 borys, 9 lutego:

    gdzie komentarze

  2. 2 iw, 9 lutego:

    Przecież Margaret Thatcher jest jednym z największych liberałów na świecie. jest znakiem rozpoznawczym i twarzą liberalizmu. Mało która osoba zrobiła tyle dla gospodarki i liberalizmu co właśnie Margaret Thatcher. Więc nie rozumiem skąd to zdanie ” Streep ma mocno liberalne poglądy, co raczej mało współgra z polityczną opcją pani Thatcher.” Niech Autor lepiej się trochę podszkoli a potem pisze takie za przeproszeniem głupoty

  3. 3 iw, 9 lutego:

    gdzie mój komentarz?

  4. 4 koks, 9 lutego:

    z rozkazu busha zginely 3 mln cywilow w samym iraku, powinien zawisnac jak saddam

  5. 5 Podpis, 9 lutego:

    Kaczyńskiego niech zagra jego brat- charakteryzacja lepsza niż u brytyjskiej premier xD

  6. 6 .h.j., 9 lutego:

    lo;

  7. 7 Podpis, 9 lutego:

    kaczyńskiego zagra rydzyk

  8. 8 wujek dobra rada, 9 lutego:

    …naszego meczennika moze zagrac tylko Danny de Vito.

  9. 9 Polonia, 9 lutego:

    Chiavez dobrze godo! Pojechal po Bushu.

  10. 10 ADE, 9 lutego:

    TYLKO JAROSŁAW KACZYŃSKI

  11. 11 Podpis, 9 lutego:

    ty baranie

  12. 12 Nurek 134, 10 lutego:

    A po diabła go przypominać.

  13. 13 MM, 10 lutego:

    Szkoda tracić czasu na taki szmelc jak ten film.

  14. 14 lol, 10 lutego:

    kaczynskiego powinien zagrac jego bray-to oczywista oczywistoc

  15. 15 ja, 10 lutego:

    „honczki Hans…” to nie akcent, tylko sposób wymawiania tzw. francuskiego „r” albo… wada wymowy czyli tzw. „r” tylnojęzyczne, które czasami słychać jak „h”.

  16. 16 Robi, 10 lutego:

    Naszego prezydenta niech zagra jego brat.Jedno jest pewne.Wzrośnie oglądalność.

  17. 17 fredi, 10 lutego:

    De Vito!

  18. 18 Antygłup, 10 lutego:

    Kaczyńskiego może zagrać tylko dziad z Żoliborza

  19. 19 łowca świń, 10 lutego:

    Nie będzie trudno znaleźć bo na Żoliborzu mieszkają same dziady i lumpy

  20. 20 GMC, 10 lutego:

    Danny DeVito mógłby grać Kaczyńskiego.

  21. 21 Podpis, 10 lutego:

    Dziecko do książek. Ona jest najwybitniejszym przedstawicielem KONSERWATYZMU!!!!

  22. 22 amen, 10 lutego:

    uważam, że tylko aktor z „rozmów w tłoku”…