Wszystkie Artykuły Publicystyka Kurioza Zdjęcia i filmy W trasie

Histeria obojga narodów, czyli czemu Litwini nie lubią Polaków i odwrotnie. I co z tym można zrobić, jeśli to, co robiono do tej pory jakoś nie chce działać

28 maja 2011, | Kategorie: Artykuły | 110 komentarzy

Na ulicy Ausros Vartu (dla Polaków: Ostrobramskiej) dzwony głośno biją. A jakiś czas po dzwonach polska msza się rozlega. Tak, żeby było słychać: głośniki na full, demonstracyjnie, jakby to nie była msza, a uliczny hip–hop. Polskie mszalne zaśpiewy niosą się po ulicach litewskiej stolicy, jak głośna muzyka po rurach w bloku.

"Witold" na ulicach Wilna. W litewskiej tożsamości narodowej nie ma miejsca dla polskości. Zamiast się automatycznie obrażać i dąsać, zastanówmy się: dlaczego tak się dzieje? A może się nas boją? Tak samo, jak my byśmy się bali Niemców albo Rosjan?/AFP

Litewscy wilnianie ze stężałymi minami słuchają polszczyzny buńczuczącej się im po starówce. I zimno patrzą na rozmodlony tłum polskich turystów blokujących Ostrą Bramę.

– No, to już wiesz, czemu Litwini nie przepadają za Polakami – kiwa głową Tomasz, gdy mu opowiadam o polskiej mszy niosącej się po Wilnie jak ryk samca alfa. Wystarczy wyobrazić sobie Rosjan zachowujących się z podobną ostentacją w polskim mieście. Przy czym wyobraźmy sobie, że miastem tym byłaby polska stolica. I że Rosjanie stanowiliby w niej prawie dwadzieścia procent mieszkańców.
Po polsku Tomasz ma na imię Tomasz i tak na niego mówią w domu, ale w litewskim dowodzie wpisane ma „Tomas”. Polacy muszą bowiem na Litwie zapisywać swoje imiona i nazwiska na litewski sposób. Wymaga tego nie tylko państwo litewskie, ale i litewska ortografia. Tutaj nawet Lenin to Leninas, a George Walker Bush to Džordžas Volkeris Bušas i nie ma przebacz. Harry Potter to Haris Poteris, James Bond to Džeimsas Bondas, a Arnold Schwarzenegger: Arnoldas Švarcenegeris.
Polacy uważają jednak, że na swojej ziemi – bo są tu przecież od pokoleń – mają prawo wpisywać sobie w dowody swoje polskie nazwiska, i kategorycznie się tego domagają: Jan Kowalski chce być Janem Kowalskim, a nie Jonasem Kovalskisem.

Z Polską nie tak łatwo
Im bardziej kategorycznie się natomiast Polacy domagają, z tym większą niechęcią i podejrzliwością Litwini do tego podchodzą. Pomiędzy środowiskami litewskich Polaków a Litwinami od dawna trwa zimna wojna, która ostatnimi czasy przełożyła się na najgorsze w Unii Europejskiej stosunki międzypaństwowe. Badania opinii publicznej przeprowadzone na zlecenie Delfi.lt wskazują, że Polacy są najmniej lubianymi sąsiadami Litwy. Udało nam się przebić nawet Rosję, która pod względem sympatii tradycyjnie miała w regionie najniższe notowania.
Tomasz ma dobrze ponad dwadzieścia lat i serdecznie dosyć polsko–litewskich animozji.
– Tu mi dobrze. Wyjeżdżać stąd nie zamierzam, a żreć się z Litwinami nie chcę – mówi. Siedzimy na tarasie knajpy „Užupio Kavine” na Zarzeczu (lit. Užupis), dzielnicy Wilna uważanej za artystyczną, która w prima aprilis 1997 roku „ogłosiła niepodległość” i teraz w każdą rocznicę powstania „republiki artystów” artyści–celnicy stoją na moście nad „graniczną” Wilejką i sprawdzają „imigrantom” paszporty.
Tomasz woli mówić o „niepodległości” Zarzecza, niż o autonomii Wileńszczyzny. Po pierwsze, bardziej to interesujące, a po drugie przynajmniej coś z tego jest: dzielnica stała się kultowa, odżyła, dużo się dzieje na Zarzeczu: eventy, happeningi, koncerty, luźny, przyjemny klimat. A nie jak w środowisku natchnionych Polaków: nudne i toksyczne patriotyczne trucie i nakręcanie polsko–litewskiej niechęci.
– Owszem, jestem Polakiem, ale i Litwinem – uważa. – Przez setki lat to się nie wykluczało, to i teraz się nie musi wykluczać. Oni się po prostu boją Polaków, tak samo, jak Polacy baliby się w podobnej sytuacji – na przykład – Niemców. Trzeba ich zrozumieć i tyle.

Swoje, moje, nasze
Tomasz z Wilna jest dumny. Uważa, że lepsze do życia, niż Warszawa. Mniejsze, ale ładniejsze, chce się tu żyć. I w ogóle, jak twierdzi, Litwa teraz od Polski ładniejsza: wszystko wysprzątane, zadbane, władzom zależy, żeby było estetycznie. Jest obywatelem Republiki Litwy i dobrze mu z tym.
– Gram w jednej drużynie z Litwinami, a nie przeciwko nim – deklaruje. A co najważniejsze, jest w Wilnie u siebie, bo jego rodzina pochodzi z Wileńszczyzny od wieków.
– W litewskim Wilnie czujesz się u siebie? – Upewniam się.
– A co jest nie tak z litewskim Wilnem? – Zaperza się. – W czym gorsze od polskiego? Że „nie nasze”? Ja uważam je za swoje, moje, nasze. W Wilnie żyją Litwini, więc rozmawiam z nimi po litewsku. To tylko język, człowieku. Jeśli się nim posługujesz, a ja go przecież znam od dziecka, to gdzie jest problem? Że flagi biało–czerwone nie powiewają?
– Może to, że pamięć historyczna inna.
Tomasz się śmieje.
– Pamięć historyczna? A nie masz innych problemów?
Czego Tomasz najbardziej nie lubi? Gdy jakaś uduchowiona polska wycieczka się napatoczy, kiedy siedzi z polskojęzycznymi znajomymi przy piwie.
– Jak tacy pielgrzymi usłyszą, że mówimy po polsku – dalej, płakać nad naszym uciemiężeniem! Jakbym był jakimś nieszczęśnikiem w kajdanach i łachmanach. Teraz – mówi – jak tylko słyszymy Polaków, od razu przechodzimy na litewski.

Nieczysta mowa ojczysta
Większość młodych litewskich Polaków równie dobrze, jak na litewski mogłaby przejść na rosyjski. Współczesny wileński dialekt, którym się posługują jest bowiem naszpikowany rusycyzmami, jak keks bakaliami.
Ale ten dialekt żyje. I jest nośnikiem tożsamości wielu młodych polskich wilnian.
W ich środowisku funkcjonuje swoista lokalna odpowiedź na Dorotę Masłowską: na kolejne odcinki internetowej powieści „Robczik” autorstwa Bartosza Połońskiego (po litewsku – Bartasa Polonskisa), która rozgrywa się w świecie wileńskich Polaków – siedemnastolatków czekała chyba cała młoda Polonia.
Jaki to język?
„Radakow nie ma, cielik pokazui, mag gra, internet wali – zdajsie wsio jest, a czegoś to brakui. Dobrze, że ja cyz nie palę, to by wapszie kompciłby jak cziort. Żurnały wsie przepatrzał. Dobrze, że na kółko psycholoczine w szkole był zapisawszy się, to wiem co to „užimtumo problema” i nie mam takiej parki, każda swoja chwila jakim to zajęciem zapełniam. Tak za to i na normalnego pacana smachiwaju w szkole, bo niebezdzielnicziu”.

– Wyobraź sobie, że wychowujesz się w mieście, w którym od urodzenia słyszysz trzy języki – mówi Ewelina Mokrzecka (po litewsku – Evelina Moksecka), autorka bloga „Pulaki z Wilni” prowadzonego w wileńskiej gwarze. – Mamy tutaj mieszane towarzystwa. Zawsze w polskiej paczce był jakiś Litwin i odwrotnie. A skąd rosyjski? Bo wiesz… – śmieje się. – To taki gangsterski język. Jest w filmach, które oglądają Polacy, w muzyce, której słuchają.

Prubliemy jest, ale czeba ich ruzwionzywać, a ni spuskacia z jimi
Ewelina zdecydowała się wyjechać do Warszawy, ale ze środowiskiem wileńskim utrzymuje kontakty. A do Wilna zamierza kiedyś wrócić. Choćby na emeryturę.
– Naszą ojczyzną jest Wileńszczyzna – mówi. – Litwa funkcjonuje w świadomości tamtejszych Polaków jako trochę inny kraj. Mówi się na przykład, że ktoś jedzie „na Litwę” – śmieje się. – Ale z drugiej strony utożsamiamy się z Litwą. Gdyby grali ze sobą koszykarze litewscy i polscy, kibicowałoby się raczej litewskim…
Ewelinę nerwy biorą, gdy polscy narodowcy w jej imieniu wypowiadają się na temat problemów litewskich Polaków. Uważa, że na Litwie nie ma kto z kim prowadzić dialogu. Polaków z AWPL-u i ZPL uważa za twardogłową prawicę. Ale Litwinów z obecnego Sejmu ma za taką samą, więc, jak mówi, „summa summarum jest remis”.
Również Tomasz zdaje sobie, oczywiście, sprawę, że konflikt pomiędzy Polakami a Litwinami ma realne, a nie wydumane podłoże.
– Ale co, Polacy chcą awanturnictwem wymusić na Litwinach zrozumienie dla swoich problemów? – Dziwi się.

Sitzkrieg w internecie
W internecie pomiędzy bardziej narodowo nastawionymi Polakami i Litwinami od dawna toczy się wojna pozycyjna: zastała, na ciągle te same argumenty, bez szans na przekonanie kogokolwiek do czegokolwiek.
Kinga Geben, polonistka po Uniwersytecie Warszawskim, obecnie wykładająca na Uniwersytecie Wileńskim, ogłosiła w 2008 roku artykuł naukowy na temat specyfiki języka litewskich polskojęzycznych internautów.
„Zabawa językiem” – czytamy w skróconej wersji artykułu dr Geben zamieszczonej na stronach Wilnoteka.lt – „odbywa się w specyficzny sposób, na przykład poprzez dopisanie końcówek litewskich „as” do polskich słów typu: byłas rezydentas (były rezydent) […]”.

Na forum „Kurierwilenski.lt” zdecydowanie najczęściej spotykaną zabawą słowem poprzez użycie litewskiej formy jest często używane słowo „Lietuvis”. Po litewsku Lietuvis oznacza po prostu Litwina. Tutaj stosowane jest po to, by odróżnić Bałtów od Polaków.
„Lietuvisy to zupełnie nowy naród, a Litwinami jesteśmy my, a w zasadzie Polacy z północno – wschodnich terenów utraconych” – pisze „Robert” pod artykułem zamieszczonym na stronach „Kuriera Wileńskiego”.
Tak, tak – wielu polskojęzycznych internautów odmawia Litwinom miana Litwinów. Za „prawdziwych Litwinów”, spadkobierców Wielkiego Księstwa Litewskiego, uważają się bowiem oni sami – litewscy Polacy. Ci, których za Litwinów uważa świat, to na forach właśnie „Lietuvisy”, względnie „Żmudzini”.
„Gdyby to byli Litwini historyczni, to by już dawno tworzyli z nami państwo!” – wścieka się „Leszek0506” na forum Youtube, pod prześmiewczym teledyskiem kabaretu „Dviracio Zinios”. Teledysk ma tytuł „Wilno nasze”, kabareciarze poprzebierani za naszych rodaków, koniecznie z doklejonymi wąsami, jeżdżą po litewskiej stolicy turystycznym autobusem, śpiewają melancholijną pieśń na nutę naszych „Kolorowych jarmarków” i marzą o odzyskaniu Wilna dla Rzeczypospolitej.
Internetowy bój polsko–litewski toczy się często po angielsku – jedynym języku, w którym adwersarze mogą się wzajemnie skląć tak, by się zrozumieć. Jeszcze niecałe sto lat temu byłoby to mniej więcej tak dla Polaków do pomyślenia, jak teraz to, że po angielsku będą musieli rozmawiać z Kaszubami bądź Ślązakami.
„Lithuanians build it [Vilnius], it was our capital for like 500 years so why we should split it? Because there were many Poles and polonized Lithuanians? ” – szydzi Itaxer z propozycji jakiegoś polskiego „ugodowca” wielkodusznie proponującego wspólną polsko–litewską władzę nad Wilnem.
„Nobody in Poland knows meaning of words polonized Lithuanian. According to your way of thinking, who Landsbergis is? Lithuanised German”? – odpowiada mu złośliwie ktoś, kto podpisuje się jako „Kulik”.

Kilka rodzajów litewskości
W XIX wieku, w dobie przebudzeń narodowych, zaczęto opierać tożsamość narodową na języku litewskim i litewskiej kulturze. Michał Roemer, później przedstawiający się jako Mykolas Roemeris, pisał do Piłsudskiego tak: „była tu w Wilnie Litwa przed nami, zanim myśmy [Polacy] tu przyszli, i będzie tu Litwa, cokolwiek byśmy usiłowali zrobić […]”.
W czasie jednak, gdy Bałtowie przeżywali swoje odrodzenie, istniała także inna litewska tożsamość, i to ona dominowała na terenach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego: była to tożsamość słowiańska: najpierw ruska, później coraz mocniej się polonizująca.
Bałtyjska Litwa była w podobnej sytuacji, co Słowacja: bez warstwy szlacheckiej, bez mieszczaństwa.
Polacy, którzy po I wojnie światowej zabierali się do budowy własnego państwa, wydawali się być zaskoczeni faktem powstania po sąsiedzku narodowego organizmu litewskiego. I to takiego, który nie był entuzjastycznie nastawiony do Polski i jej koncepcji federacyjnych. Litwini najzwyczajniej w świecie bali się po raz kolejny utracić swoją dopiero co i z takim trudem wskrzeszoną bałtyjską tożsamość i ustawiali się w opozycji do polskości – w alfabecie celowo zamienili używane wcześniej „cz”, „sz” i „ż” na wzięte z czeskiego „č”, „š” i „ž”. Polonizmy zostały z języka pousuwane i zastąpione słowami litewskimi.

Gdy po I wojnie światowej okazało się, że ci Litwini, którzy wybrali tożsamość bałtyjską, nie mają ochoty na bycie Polakami, Polska oberwała temu państwu choć Wilno. I nikomu nawet nie przychodziło do głowy ukrywać litewskości tych ziem: parapaństwo, które Żeligowski z Piłsudskim utworzyli wokół Wilna nazwano Litwą Środkową; w jej godle oprócz polskiego Orła Białego zmieściła się także litewska Pogoń. Chodziło tu po prostu o zupełnie inną interpretację litewskości.

Utarło się sądzić, że w międzywojennym Wilnie, poza garstką Bałtów i zwolenników ruchu narodowego, nie było Litwinów. Ale Litwini tam byli – tyle, że polskojęzyczni, o kulturze polskiej. I zdecydowanie poparli przyłączenie Wilna do „polskiej Litwy”.
Często dylematy „jaką opcję litewskości wybrać” nie były proste. Rodzony brat pierwszego prezydenta RP, Gabriela Narutowicza, Stanisław, był pośród sygnatariuszy niepodległości Litwy.

Pewna wstydliwa historia
Ale to nie był ostatni raz, gdy lokalni Polacy próbowali tworzyć na tych ziemiach dziwnego rodzaju twory parapaństwowe. W czasie, gdy Litwa odzyskiwała niepodległość od ZSRR wydarzyła się pewna wstydliwa historia, o której mało kto chce teraz pamiętać.

W czasie, gdy padał ZSRR, duża część litewskich Polaków, m.in. Związek Polaków na Litwie, poparła ideę utworzenie niepodległego państwa litewskiego. Nie wszyscy jednak: Jan Ciechanowicz i Anicet Brodawski, deputowani do Rady Najwyższej ZSRR, mieli inny pomysł: chcieli wykorzystać sytuację do utworzenia na terytorium dawnych Kresów tworu o nazwie Republika Wschodniej Polski.
– Pakt Ribbentrop–Mołotow został anulowany – mówi Ciechanowicz. – Dlatego te ziemie powinny wrócić do Rzeczypospolitej.
Pomysł był, oczywiście, absurdalny i nierealny, a co gorsza – inicjatywa polska została przez Moskwę oceniona jako wygodny do rozgrywania element nacisku na nowo powstające kraje, szczególnie Litwę.
– Przez rok nad Solecznikami powiewała polska flaga – broni Ciechanowicz swojego projektu, ale ta polska flaga powiewała nad Sołecznikami jako symbol utworzonego jednostronnie przez część Polaków Polskiego Kraju Narodowo–Terytorialnego, który niechętnie się odnosił do litewskiej niepodległości, szukając wsparcia raczej w Moskwie. A kiedy część polskich działaczy PKN–T poparła pucz Janajewa w ZSRR, miarka się przebrała: Związek Polaków na Litwie stanowczo odciął się od zwolenników współpracy z Moskwą. Litwini również zareagowali szybko: wprowadzili w regionie zarząd komisaryczny, a Warszawa, której zależało na istnieniu niepodległej Litwy, a nie na wspieraniu ZSRR, poparła te działania.
Ruch Polaków – sympatyków ZSRR przypominał jako żywo inne tego typu ruchy w czasie, gdy republiki dawnego Związku zamieniały się w nowe państwa narodowe: identycznie zachowały się choćby Gagauzja i Naddniestrze, odrywając się od wybijającej się na wolność, nacjonalizującej się Mołdawii i żądając pozostania przy ZSRR. Tego samego domagali się Abchazi w Gruzji.
Z tych jednak – między innymi – powodów Litwini nie przejawiają specjalnej ufności w lojalność litewskich Polaków.

Partyzancka Polska
Jeśli wyjechać z Wilna, to zaraz za miastem zaczyna się kraina, która jest jedną z niewielu żywych pozostałości dawnych Kresów. Lasy i pola, łagodne pagórki. Domki jak to na litewskiej prowincji: często drewniane, tradycyjne, ale coraz bardziej zadbane. Litwa odsadza się od postsowieckości jak daleko, jak może. W końcu już miłoszowski Czarny Józef mówił Wackonisowi w „Dolinie Issy”: „w Szwecji pracowałem, tak jak oni nam żyć”. Do Szwecji Litwie jeszcze trochę, ale kierunek ten.

Coraz to osiedle nowych, ciekawie zaprojektowanych domów – w ogromnej części zamieszkanych już przez litewskich Wilnian: to stołeczna wyższa klasa średnia wyprowadza się pod miasto. Ten odruch nowoczesnego państwa traktowany jest przez wielu litewskich Polaków jako zamach na polskość tej ziemi.

Po wsiach – litewskie nazwy ulic, szyldy, tablice na urzędach, wszystko w języku urzędowym, jak trzeba. Ale gdzieniegdzie, pod tymi litewskimi napisami – te same nazwy, te same szyldy, tablice – tyle, że już po polsku.

Ustawa o języku państwowym, głosi, że wszystkie publiczne napisy mają być w języku państwowym, ale litewscy Polacy twierdzą, że nie ma sprawy.
– Ależ napisy są po litewsku, jak ustawa nakazuje – odpowiadają. – A to, co pod tym – to już nasza rzecz.
Litwini wlepiają kary. Niemałe: za wykroczenie – równowartość około 500 złotych. W media poszła historia właścicielki sklepu, która się nie poddaje i pomimo kar polskiego napisu „Sklep spożywczy” nie ściąga i ściągać nie zamierza. Poszła historia właściciela firmy autobusowej, który swoją flotę zaopatrzył w tabliczki z litewskimi i polskimi nazwami miejscowości. Przewoźnik zapowiada, że jak trzeba, to pójdzie i do trybunału w Strasburgu.
W miejscowości Lozoriskes postawiono nawet dziki drogowskaz, stylizowany na oficjalny, na którym pod litewską, oficjalną nazwą miejscowości widnieje polska: „Łazaryszki”. Takich historii jest całe mnóstwo.
Romeris do Piłsudskiego pisał tak:
„Ten szczep, z którego wyrastają ludzie, jak Kościuszko, jak Mickiewicz, jak nawet Ty, Panie, tak różny charakterem i wolą od etnograficznego szczepu polskiego, nie może zginąć”.

Litwini się boją
Premier Litwy Andrus Kubulius skrytykował dwujęzyczne napisy. Większość Litwinów uważa, że polskie tablice trzeba jak najszybciej zdjąć.
Polacy się obrażają. A po tym, jak Justinas Karosas z Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej powiedział, że ci, którzy nie chcą się integrować z litewskim życiem kulturalnym i politycznym mogą swobodnie wyjechać do Polski, na polskiej wileńszczyźnie zawrzało, mimo, że Karosas w końcu przeprosił.
Polacy przypominają, że Litwa nie ratyfikowała co prawda Europejskiej Karty Języków Regionalnych i Mniejszościowych, ale podpisała i ratyfikowała Europejską Kartę Samorządową i Konwencję Ramową Rady Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych zezwalającą na używanie podwójnych napisów w skupiskach zamieszkanych przez mniejszość narodową. Podpisała i jej nie przestrzega, bo – jak twierdzą Litwini – jest sprzeczna z litewskim prawem.
Szerokim echem w polskiej społeczności odbiło się „kolaboranckie” wypracowanie pochodzącej z polskiej rodziny uczennicy Katarzyny Andruszkiewicz wygłoszone na szkolnej ceremonii w państwowym litewskim gimnazjum w Sołecznikach, mieście zdominowanym przez Polaków. Jak twierdzą Polacy, wypracowanie idealnie odzwierciedla stosunek Litwinów do polskiej mniejszości.
„W Litwie Wschodniej dominuje polski język i kultura […]” – można było przeczytać. – „Nawet dziś dużo ludzi nie mówi w języku państwowym, nazwiska są spolszczone, ale co mnie najbardziej zdziwiło i nawet wstrząsnęło to, że w niektórych miasteczkach nazwy ulic są pisane po polsku i po litewsku”.
„Kurier Wileński” ogłosił to wypracowanie obrzydliwym, godnym Pawlika Morozowa i porównał do działalności Hitlerjugend.

Puńsk
Czasem Litwini próbują odbić piłeczkę przywołując sprawę leżącego w Polsce Puńska, w którym większość mieszkańców stanowią ich rodacy. Ale nie ma co kryć: Litwini w Puńsku mają takie prawa, jakich sami u siebie odmawiają Polakom: dwujęzyczne tablice, litewski w urzędzie gminy jako język pomocniczy.
Na ulicy, w sklepie, w restauracji słychać głownie litewski. Faceci w ogródku knajpy z litewskim szyldem śpiewają przy piwie litewskie piosenki. W urzędzie gminy – Litwini.
Nie ma co owijać w bawełnę, i Litwini nie owijają. Mówią wprost: boimy się was i tyle. Jesteśmy małym narodem, mamy prawo bronić tożsamości. Petras Maksimaviczius, wiceprzewodniczący Wspólnoty Litwinów w Polsce mówił na łamach „Vilniaus Diena” tak:
– Jeżeli w Polsce nazwisko zmieni tysiąc Litwinów, to w 40–milionowej wspólnocie nie będzie to miało żadnego znaczenia. Na Litwie, ze względu na liczebność mniejszości sytuacja jest odmienna. Uważam, że Litwa ma prawo pilnować swych interesów i chronić swojej większości.

Klincz
I w ten sposób Polacy i Litwini tkwią w klinczu już od 20 lat. Litwini się Polaków boją, a Polacy ze swojej strony robią wszystko, by tylko przypadkiem tych lęków nie rozwiać. A jeśli upór faktycznie jest litewską cechą, to odziedziczyli ją jedni i drudzy.
Trudno odmówić Polakom prawa do walki o swoje. Ale jeśli metody, za pomocą których walczą nie przyniosły przez 20 lat innych rezultatów, niż coraz głębsze okopy i rosnąca niechęć – może lepiej zacząć zastanawiać się, co tu nie działa?
Redaktor naczelny „Kuriera”, Robert Mickiewicz, nie widzi w polskiej bojowej retoryce wielkiego problemu, uważa, że to nie stanowisko Litwinów jest złe. A poza tym – bez przesady. Retoryka retoryką, a życie – życiem.
– Nie możemy iść na kompromisy – odpowiada stanowczo, pytany, czy może warto by pomajstrować przy strategii.

Jeśli nie udaje się nauka na błędach, może uczyć się na sukcesach innych?
A może spróbować tego, co spróbował na Słowacji Most–Hid?
Tamtejsi Węgrzy, których sytuacja przypomina nieco sytuację Polaków na Litwie, przenieśli swoje głosy z tradycyjnie reprezentującej ich interesy Partii Węgierskiej Koalicji (SMK) na koncyliacyjny Most–Híd. Most–Híd to partia, której jednym z głównych celów jest porozumienie między Słowakami i Węgrami, a także rozwój społeczeństwa obywatelskiego, poszanowanie praw człowieka (z dużym naciskiem na prawa mniejszości – nie tylko narodowych) i utrwalanie demokracji.
Most–Híd, w przeciwieństwie do SMK, nie nastaje na autonomię terytorialną, na którą nie chcieli zgodzić się Słowacy. Może na Litwie też by się przydało takie odświeżenie wizerunku polskiej mniejszości? Może warto zacząć udowadniać Litwinom, że Polacy rozumieją litewskie lęki przed wynarodowieniem?
– Na Litwie też była Polska Partia Ludowa, nikt już o niej nie słyszy – ma wątpliwości Mickiewicz. – Tutaj też jest dialog prowadzony. Kiedy ten dialog był łagodny, do niczego to nie doprowadziło, a teraz, na szczęście, można zaobserwować zaostrzenie dialogu międzypaństwowego.
Ten ostry kurs RP wobec Litwy popiera również Artur Ludkowski, dyrektor Domu Polskiego w Wilnie i były wicemer litewskiej stolicy. Uważa, że zbyt długo Polska była wobec Litwy łagodna i pełna dobrej woli – i nic to nie dało.

Czy jednak nawet jeśli Polska cokolwiek na Litwie wymusi – czy wpłynie to dobrze na sąsiedzkie relacje? Jak Polacy odebraliby podobną politykę Niemców wobec Polaków? Jak odbierali taką politykę Rosji? Czy Litwini zaczną Polakom ufać? Czy można wymusić brak strachu?
Ludkowski uważa, że wiele czasu już zmarnowano. Gdyby tak nacisnąć ze 20 lat temu, to obecnie stosunki by się właśnie normalizowały. A tak…
– Dzięki ostrzejszej polskiej polityce na Litwie rusza debata publiczna. Pojawiają się artykuły, w których Litwini pytają sami siebie, czy aby do tej pory wszystko robiono właściwie? – mówi.
Rozmowa z panami Mickiewiczem i Ludkowskim przeprowadzona była przed podpisaniem przez Litwinów ustawy o oświacie. Wojowanie nic nie dało.

Ziemowit Szczerek

Czytaj też:

„Wileńszczyzna: alternatywna historia Polski, która zdarzyła się naprawdę”


110 komentarzy do “Histeria obojga narodów, czyli czemu Litwini nie lubią Polaków i odwrotnie. I co z tym można zrobić, jeśli to, co robiono do tej pory jakoś nie chce działać”

  1. 1 pp, 28 maja:

    Duża część problemów polsko-litewskich polega na niezrozumieniu faktu, że ten kraj zamieszkują co najmniej 2 równoprawne grupy narodowościowe. Litwini żmudzińskojęzyczni oeaz polskojęzyczni. Nacjonalizmy i zakłamania historyczne z obu stron nie pozwalają im teraz prawidłowo funkcjonować w jednym organiźmie państwowym.

  2. 2 Podpis, 29 maja:

    dobry artykul. tzn smutny cieszy mnie jednak ze sa tam jeszcze tacy ludzie jak ten Tomas(z) , ktorzy sa i polakamii i litwinami i nie maja z tym problemu. nie robią sie na cierpiętników, bo oni sa oszołomami. ktoś ich tam powinien przystopować w tym fanatyzmie. jeżeli sie nie opanują to przykro ale nie zasługują na nic, nie wypada siać fermentu.

  3. 3 Adam z Toronto, Kanada, 30 maja:

    Natrafiłem na ten artykuł przez przypadek, ale przeczytałem z ciekawością. Dotychczas ten temat był mi mało znany, a jesli coś czytałem to tylko donosy prasowe o kłopotach polskiej mniejszości na Litwie. Chciałbym podzielić się swoimi doświadczeniami w Kanadzie, bo może rzuci to trochę swiatła na problem o którym mówił przesłuchiwany powyżej Tomas vel Tomasz. Ja mam 38 lat, żyję tutaj w Toronto już 25. Toronto można nazwać tyglem kulturowym, bo żyje tu ponad 170 różnych narodów i kultur z całego swiata. Wszyscy mają swobodę uprawiania swoich zwyczajów i religi, oczywiście w pewnych umówionych, lub regulowanych ramach współżycia społecznego. Niektórzy szybko się aklimatyzują i adoptują, niektórzy wolniej. Niektórzy dopiero w drugiej generacji. Ale każdy tu jest z góry uważany za Kanadyjczyka, szczególnie po otrzymaniu obywatelstwa. Niestety jest całe mnóstwo ludzi, i tu bedę pisał o Polakach, bo ich znam jednak najbardziej, ale problem nie dotyczy tylko ich, którzy nie bardzo wiedzą kim są. Dotyczy to szczególnie pokolenia mojego ojca i jego kolegów i znajomych. Do dzisiaj nie czują się Kanadyjczykami. Nie tylko „uprawiają” polskość, ale obnoszą się z nią jak Pawie jakby sama przynależność do tego narodu stawiała ich na wyższej półce od reszty. Jest to o tyle smieszne, że Polska jest raczej tworem tutaj nie znanym w szerszej świadomości społecznej. Ich kontakty ograniczaja się praktycznie do zwięzłej grupy znajomych, którzy uczęszczają do tych samych kosciołów, do tych samych kółek, klubów i stowarzyszeń. Nawzajem sobie schlebiają i poklepują z uznaniem po plecach. Rozdają sobie nagrody, które poza tym kółkiem nie robią na nikim wrażenia. Robią mądre miny i urządzają pompatyczne imprezy. Często ich Angielski jest rudymentarny, ledwo pozwalający na załatwienie spraw w urzędzie, ale już nie na polemizowanie i szersze kontakty ze światem zewnętrznym. Piszą i czytają te same polonijne gazety i głosuja w wyborach do Sejmu i na Prezydenta Polski. Faktycznie zarzuciłem im kiedyś, że najlepiej by im było jakby tu urządzili sobie drugą Polskę. I tu nie ma podziału miedzy narodowcami czy eks-komunistami. To dotyczy całej grupy wiekowej, emigrantów z lat 80/90-tych w wieku przedemerytalnym. To jest w gruncie rzeczy mała grupa ludzi, ale najwięcej szczekająca i płacząca nad zupełnym brakiem zainteresowania ze strony władz kanadyjskich i ontaryjskich. Ostatnio jeden z nich został wybrany jako radny do Parlamentu w Ottawie i widać jak wielka nadzieję pokładają w nim, że coś tam uszczypnie dla nich z kanadyjskiego tortu. Nie chcę nawet pomyśleć jakimi obleją go pomyjami, kiedy okaże się, że jednak nikt go do stołu z tortem nie zaprosił. Ot maluczki Polaczkowy światek.

  4. 4 Mateusz, 30 maja:

    Dzięki Ziemowit za ten tekst. Brakuje u nas bardzo takiego spokojnego i wyważonego podejścia do tematu. Przepychanie się, kto był pierwszy i kogo było więcej w danym momencie jest oczywiście ciekawe, ale nic do dyskusji nie wnosi. Problem natomiast w moim przekonaniu leży chyba gdzie indziej. Jest nim próba rozumienia rzeczywistości jedynie z perspektywy państw narodowych. Siatka pojęciowa stworzona na potrzeby takiego myślenia nie w każdym przypadku zdaje egzamin a jest, niestety, dominująca.

  5. 5 Histeria obojga narodów, czyli czemu Litwini nie lubią Polaków i odwrotnie | Na Wschód, 30 maja:

    […] Na ulicy Ausros Vartu (dla Polaków: Ostrobramskiej) dzwony głośno biją. A jakiś czas po dzwonach polska msza się rozlega. Tak, żeby było słychać: głośniki na full, demonstracyjnie, jakby to nie była msza, a uliczny hip–hop. Polskie mszalne zaśpiewy niosą się po ulicach litewskiej stolicy, jak głośna muzyka po rurach w bloku. Więcej na Światowidz » […]

  6. 6 bez przesady, 30 maja:

    Porównanie stosunków posko-niemieckich do stosunków polsko-litewskich uważam za brak wiedzy autora…
    Polacy jeśli chodzi o mniejszości wywiązali sie w 1–% ze swoich obowiązków… niemcy z góry mają 2 stołki w sejmie, a oprócz tego jak reszta dwujęzyczne miejscowości , nazwiska itd… Zresztą to jakaś paranoja zeby urzędnik ustalał jaka się nazywam…To chyba indywidualna sprawa każdego z nas… moze niedługo urzednicy na litwie w trosce o demografię nakażą swoim obywatelom uprawiać sex..wszakze dzieci robić trzeba!!!

    To tez nie argument przytoczony przez tego litwina w polsce…skoro litwinów jest tak mało na litwie (prawie tyle co polaków) to może powinni sie oni zastanowić nad zmiana koncepcji państwa…mianowicie litwa dwóch narodów….

    Moim zdaniem powinniśmy traktować tak mniejszosci jak dane kraje traktują naszych…
    W koncu RP powinna zacząć bronić swoich obywateli zarówno tych mieszkających w kraju jak i zagranicą… Litwini boją sie o swoja narodowosć jednocześnie skamlą zeby polska ich poratowała gospodarczo…mało kto wie ze my polacy rotaCYJNIE BRONIMY LITEWSKIEGO NIEBA..(i to litwinom nie przeszkadza)

  7. 7 m7yy5^^^^)))!!, 31 maja:

    Czyli Republicas Litvinas Pokręcalinalis to jest to.

  8. 8 Andrzej, 31 maja:

    A ja lubię Litwinów – jak przypuszczam – większość Polaków którzy nie mają bezpośredniej styczności z problemami tego obszaru. Lubię i rozumię – co nie oznacza że nie jest mi przykro kiedy słyszę o niepotrzebnych konfliktach.

  9. 9 POMIDOR, 31 maja:

    I PO CO TO WSZYSTKO, I TAK NIC Z TEGO NIE BEDZIE POZA ZBEDNA GADANINA !!!!!!!!!!!!!!!

  10. 10 Coolhead, 31 maja:

    Nie mam zwiazkow rodzinnych zLitwa oprocz inwokacji Adama M.,ze Litwa to tez Ojczyzna moja i jest mi przykro ze tak sie stalo.W tych artykulach brakuje mi tla historycznego skad to sie wzielo,przeciez tak zawsze nie bylo?Podobno, byla to celowa robota caratu rosyjskiego w koncu XIX w.na Litwie i Austryjakow na Ukrainie. Wtedy to kudlaci Zmudzini wyszli z puszczy, ogolili brody i stanowia odtad swoja cywilizacje.Niestety, puszcza nigdy ich nie opuscila i dlatego sa ze wszyskim problemy.Brakuje mi tym analizy stosunkow tych Zmudzinow z Niemcami i Rosja,czy tam zawsze wszystko bylo cacy?chyba nie, jak wiem.I trzeba bedzie znowu grubego moskiewskiego knuta,zeby tych wojujacych z Polakami Litwinow czegos nauczylo,wtedy tak samo jak oni robia naszymi rodakami Moskale zrobia z nimi, a na dodatek beda mieli te swoje ‚askas’ pisane cyrylica.

  11. 11 kamil, 31 maja:

    a moje zdanie jest takie, żeby dać żmudzinom ultimatum i wymusić na nich podziału terytorialnego

  12. 12 art, 31 maja:

    sytuacja podobna do Opolszczyzny, i czasami jakiś pacan chce pograć na tej nie jednoznacznej historii tego rejonu… a ludzie tu mieszkający z obu narodowości patrzą na to z politowaniem… opcja niemiecka, opcja polska to jest myślenie z XIX wieku… ludzie jest XXI!! koniec z tymi bzdurami i to samo na Litwie w Wilnie, na Ukrainie we Lwowie i w Polsce w Opolu

  13. 13 ToNieJa, 31 maja:

    Zaorać granicę i rozciągnąć drut i po problemie

  14. 14 krylu2, 31 maja:

    Litwini w Polsce stanowią rzeczywiście mniejszość i cieszą sie wieloma przywilejami. Ale jeżeli, jak sami to przyznali, Polaków na Litwie jest tylu, ze przyznanie im prawa do polskiego języka stanowiłoby problem, to według mnie Polacy na Litwie nie są żadną mniejszością, mniejszością są Litwini.

  15. 15 dubliner, 31 maja:

    w Irlandii tez nie lubia litwinow takze nie jestesmy sami

  16. 16 pludrak, 31 maja:

    Z Litwinami jest tak jak ze starą papugą. Jak jej dasz pieprzu to pierdzi, a jak nie dasz to się drze

  17. 17 Alicja, 31 maja:

    Mnie Litwini są nieznani a tym samym obojętni.Nie wszyscy Polacy zawracają sobie nimi głowy.

  18. 18 Podpis, 31 maja:

    Litwini to ochoczo zasilali szeregi SS-Viking i „dzielnie walczyli” w Powstaniu Warszawskim a teraz wywieszają flagi z swastykami w Wilnie na urodziny Hitlera,a my za to w ramach geopolityki ubraliśmy ich w 1990 roku w nasze mundury za friko żeby nie wyglądali jak sołdaty Litowcy .

  19. 19 Wot co, 31 maja:

    Ja też mam ich gdzieś

  20. 20 Wladislavis, 31 maja:

    no coż.
    jezeli domagamy sie polskosci na litwie to ja domgam sie powrotu do macierzy ziem pruskich, wielkopolski, slaska i ziemi lubiskiej;
    po 100 kroc wole zyc w niemiecki porzadku niz w polskim balaganie… a to czy mowie po polsku, niemiecku czy hiszpansku…. nie ma znaczenia.
    pozdrawiam tych co mysla globalnie.

  21. 21 Podpis, 31 maja:

    Na Ukrainie tez Litwinów nie lubią.Nie jesteśmy wyjątkiem.Litwini powinni sobie uświadomić ,że mimo wszystkich różnic i niesnasek nie przetrwaliby bez Polski .Prawdą jest ,że może zbyt obcesyjnie obnosimy się z polskością na Litwie.

  22. 22 sly, 31 maja:

    Porownywac Polakow na Litwie do Niemcow czy Rosjan? Luuudzie, to juz przekracza wszelkie poczucie absurdu. Ile obozow koncentracyjnych wybudowalismy dla baltyjskich Litwinow? Ile tysiecy z nich rozstrzelalismy lub wywiezlismy do obozow? Ilu zameczylismy w katowniach? Tak sie tylko pytam, bo z drugiej strony, owszem byly takie rzeczy- o zbrodniach w Ponarach we wspolpracy z hitlerowcami jakos malo sie pisze. O litewskich ochotnikach, ktorzy z radoscia rozstrzeliwali i Zydow i Polakow gorliwoscia przewyzszajac esesmanow. A szkoda. Bo moze by to jednych z drugimi otrzezwilo. Powinno sie zaczac o tym mowic. Otrzezwiloby rowniez, gdybysmy zaczeli Litwinow w Polsce tak samo traktowac z buta, jak sa traktowani Polacy na Litwie. Niech zapanuje tylko rownosc w traktowaniu obu mniejszosci. Tylko o to prosze. Co maja tu rozmiary kraju? Skoro Litwa jest mala, a chocby USA duze, to to jest pretekst zeby zniewalac obywateli USA, dlatego ze „jestesmy malym narodem”??? Toz Niemcy od nas wieksze i jakos nikomu nie przychodzi do glowy dyskryminowac mniejszosc niemiecka z tego powodu (choc rownoprawne traktowanie obu mniejszosci tez by sie tu przydalo). Ziemowit w tej swojej calej ugodowosci i ustepliwosci wchodzisz w ostry absurd juz. Pomysl czy twoje tezy sie w ogole kupy trzymaja, bo jak widac- nie bardzo. Artykul skonstruowany na zasadzie- ustepowac wszystkim i o wszystko, a skoro fakty temu przecza? Tym gorzej dla faktow.

  23. 23 Podpis, 31 maja:

    Zadajcie sobie proste pytanie: a z kim Polacy sie zgadzaja albo chociaz rozumieja? jest jakas narodowosc w Europie ktora Polacy by lubili albo chociaz szanowali? Polacy to najegoistyczniejszy narod swiata (nawet przed Francuzami czy Brytyjczykami)

  24. 24 antymowit, 31 maja:

    Czytajac zjadliwe, szczeniackie, uwagi o „ryku samca alfy” z Ostrej Bramy, trudno oprzec sie wrazeniu, ze autor tekstu ma duzo wiekszy problem z Polakami i polskoscia niz Litwini : -))

    Ale pan Ziemowit to juz pewnie „pokolenie fejsbuka”?

    Co do Litwy i Litwinow, to czym innym jest sympatia lub jej brak, a czym innym lamanie praw mniejszosci narodowych. Nie musze wcale kochac Niemcow, zeby szanowac ich prawa jako mniejszosci. Rozumujac torem pana Ziemowita, czy szwargoczace wycieczki starych Niemcow na gdanskim rynku, to powod zeby zamykac niemieckie szkoly na opolszczyznie albo rezygnowac z niemieckiej pisowni miejscowosci w tamtym rejonie? Przeciez to kwestia ortografii, przeciez w naszym alafbecie nie ma tych wszystkich „umlautow”…

  25. 25 wredotek, 31 maja:

    Wladislavisie, mylisz dwie rzeczy; uszanowanie faktu, że na Litwie mieszka grupa ludności, którzy są obywatelami Litwy, używają na co dzień języka polskiego i noszą polsko brzmiące imiona i nazwiska oraz aneksji terytorialnych.
    Zarówno Polska jak i Litwa należą do UE, gdzie, w świetle obowiązującego prawa, każdy może nazywać się tak jak on chce, a nie jak władza nakazała. W miejscowościach, gdzie zamieszkuje określony odsetek ludzi posługujących się innym językiem na co dzień, mogą być napisy dwujęzyczne. I Polska wszystkie te warunki spełnia. Litwa nie.
    W Polsce możesz posługiwać się na co dzień językiem polskim, niemieckim czy hiszpańskim (o ile go znasz – ?habla usted espanol?). Ale nie na Litwie.
    Niegdyś elity litweskie spolonizowały się, ale nie na skutek żadnego przymusu, tylko DOBROWOLNIE, dzięki atrakcyjności polskiej kultury. Czy Litwini aby nie obawiają się, że historia może się powtórzyć?
    p.s. A propos macierzy pruskiej – to może powinna zostać zwrócona zrekultywowanym Prusom, wyrżniętym ongiś przez Niemców?

  26. 26 Mac7907, 31 maja:

    Tylko rzecz jedna,
    Powstanie Styczniowe na Litwie trwalo najdluzej i dlatego car zdecydowal o tym iz Polacy i Litwini zyc w zgodzie juz nie moga. Akcja przeciwstawiania sobie tych narodow trwa nieprzerwanie od tamtego czasu do dzisiaj.
    Zapraszam na serwis kresy.pl, szerzej o tym problemie, i bez urazy, duzo ciekawiej.

  27. 27 Darro, 31 maja:

    Jeden Litwin, kiedyś zadał mi pytanie będąc na Majdanku w Lublinie dlaczego nie powiewa ich flaga narodowa wśród tylu flag europejskich krajów – odpowiedź jest prosta cała załoga strażników obozowych stanowili LITWINI !!!

  28. 28 Pieci@, 31 maja:

    mieszkając w Olsztynie nie miałem do Litwinów nic. Ale w Dublinie poznałem jacy są fałszywi i ambicjonalni krocząc do przodu donosami na innych. Pocieszające jest to że Irlandczycy też ich nie lubią….

  29. 29 Cezary, 31 maja:

    zdecydowanie jestem za polityką symetrii w kontaktach międzynarodowych. I wreszcie sprzedajmy te Możejki Rosjanom. Nie ma sensu ratować tyłki Litwinom, kt órzy nas nie lubią

  30. 30 lob, 31 maja:

    Najważniejszy jest wzajemny szacunek i Polacy na Litwie powinni nad tym popracować. Bardzo dobry i obiektywny artykuł. Więcej takich obiektywnych ocen.

  31. 31 kom, 31 maja:

    Jest taki naród z którym Polacy od wieków żyją w przyjaźni – Węgrzy. Na ulicy w Budapeszcie zapytany Węgier o Polaków odpowiedział: nie jest Węgrem ten kto nie kocha Polaków. Wszystko

  32. 32 mjr, 31 maja:

    Nie pamiętam tytułu, film Woody Allena o tym, że facet pozbawiony całkowicie osobowości zachowuje się jak psychologiczny kameleon. Przyjmuje poglądy, zachowania, kulturę tych z którymi aktualnie przebywa. Wszystkim piszącym powyżej, krytykującym polskość (czy szerzej – samoświadomość narodową i jej kultywowanie) polecam ten film. Szanując innych nie należy wyzbywać się swoich poglądów, swojej historii. Być może Litwini mają powody by się obawiać Polaków, ale posługiwanie się argumentami, że im wolno bo ich jest mało a nam nie bo nas jest dużo jest naciąganiem.

  33. 33 Senbuvis, 31 maja:

    Autor artykułu kłamie pisząc „Kurier Wileński” ogłosił to wypracowanie obrzydliwym, godnym Pawlika Morozowa i porównał do działalności Hitlerjugend.” Do Hitlerjugend porównał polskie szkoły nauczyciel historii w solecznickiej szkole średniej – tej od Katarzyny Andruszkiewicz.
    Artykuł mocno nieobiektywny, gdyż całą winą za złe stosunku polsko-litewskie obarcza Polaków. A tak nie jest. Bo ani słowa nie ma w artykule o polakożerczach, szownistach litewskich takich jak Songaiła, Garszwa i im podobnych, którzy otwarcie dążą do asymilacji Polaków. Ani słowa też nie ma o ustawie oświatowej, podpisanej przez p. Prezydent Litwy a uchwalonej przez Sejm RL, jawnie niszczącej polskie szkolnictwo.
    Autorze – wstydź się za swój głęboko amatorski warsztat dziennikarski.

  34. 34 zszczerek, 31 maja:

    @Sz. P. Senbuvis.

    Co to Morozowa i Hitlerjugend to voila:

    http://kurierwilenski.lt/2010/10/11/wypracowanie-katarzyny-andruszkiewicz-%E2%80%9Eskutki-polskiej-okupacji-dla-litwy-wschodniej-%E2%80%9D/

    Co do litewskich nacjonalistów i mocno niesprawiedliwego traktowania Polaków przez Litwinów – też jest o tym sporo, a w dodatku sytuacja oceniona jest jasno.

    Bardziej, niż podsycanie nienawiści polsko-litewskiej interesuje mnie szukanie powodów takiego stanu rzeczy, jaki zaistniał na Litwie i pragmatycznych rozwiązań. Wymuszanie czegokolwiek na sąsiadach nie sprawi, że będą Polaków szanować bardziej. Jeśli natomiast Litwini będą widzieli w Polakach lojalnych współobywateli – sytuacja może się zmienić. Jeśli Litwini z powodu historycznych traum i – być może – paranoi (choć słuchając polskiej retoryki, jakże częstej, w której raz po raz pojawia się element pogardy dla „Lietuvisów”, jestem w stanie zrozumieć ich nadwrażliwość – podobnie, jak wściekłość Polaków którzy słuchają litewskich nacjonalistów) zachowują się wobec Polaków wrogo, ktoś tu musi być mądrzejszy i raz na zawsze przeciąć to zaklęto koło. A można to zrobić tylko rozwiewając ich traumy, zamiast ich w nich utwierdzać.

    Podaję też przykład takiego rozwiązania, który niedawno, po sąsiedzku, bo na pograniczu słowacko-węgierskim zaistniał: przykład całkiem konkretny i dotyczący bardzo podobnego zagadnienia.

  35. 35 Weteran, 31 maja:

    Po co to wszystko. Jak wielcy tego świata zadecydują, że to wraca do Polski to napewno będziecie mieli tak jak w Puńsku.

  36. 36 jarema, 31 maja:

    Ja nie widze nic wstydliwego w tworzeniu państwa o nazwie Republika Wschodniej Polski. Tam żyli Polacy od pokoleń i prawo do tego mieli !!! Tak jak Ślązacy, Wielkopolanie … Raczej wstydliwe jest to że Litwini doś licznie wstępowali w szeregi Waffen SS – i do dziś o tym się mało mówi.

  37. 37 Podpis, 31 maja:

    Sz. P. Z. Szczerek!
    Co do Hitlerjugend to zapraszam do zapoznania się z artykułem http://kurierwilenski.lt/2011/05/25/zakneblowac-usta-polakom-na-litwie/ .
    A jeśli chodzi o stosunki polsko – litewskie to zacząć trzeba od początku czyli od tworzenia się jeszcze przed 1914 rokiem świadomości narodowej „współczesnego” Litwina. Ideologia była prosta – nienawiść do wszystkiego co polskie. Przez kilka pokoleń! Proszę poczytać sobie o Basanowiczu. A dlaczego? To oczywiste – ideologia oparta na nienawiści cementuje. I to trwa do dzisiaj. Pomimo wielokrotnie wyciągniętej ręki przez Polaków i przez Polskę nadal trwa ze strony elit litewskich ostra walka z polskoscią. Wg mojej oceny teraz to, jakie bedą stosunki pomiędzy naszymi krajami i narodami zależy tylko i wyłącznie od elit litewskich. Elit szeroko rozumianych. Szyderstwa pod naszym adresem w prasie, radiu i telewizji są na porządku dnia. Nacjonalistyczne portale delfi, voruta i inne szerzą nienawiść do wszystkiego co polskie. Ustawa o oświacie spowoduje, że za parę miesięcy zniknie większość wiejskich szkółek z polskim językiem nauczania. I tak mozna w nieskończoność. A co złego spotyka Litwę czy Litwinów z naszej strony? Nas się uczy w szkołach szacunku dla nich – a w ich podręcznikach tweirdzi się, że Polaków na Litwie nie ma – są tylko spolonizowani Litwini!
    A dla kompletności obrazu – z chęcią zostałbym członkiem towarzystwa przyjaźni polsko – litewskiej tylko po to, żeby wreszcie ta przyjaźń przeistoczyła się w realne kształty.
    Czy wykazałem nieobiektywność Pana artykułu?:) Jak nie to mogę zacząć być bardziej szczegółowym.

  38. 38 zszczerek, 31 maja:

    @Senbuvis.

    Mówimy o różnych sprawach, jak widzę. Co do nieobiektywności, którą ma Pan ambicję wykazać – niech ocenią Czytelnicy, bo Pan był łaskaw nie odnieść się do tego, co napisałem w odpowiedzi na Pański komentarz, a na dodatek zarzucił mi kłamstwo, za co Pan nie przeprosił, gdy okazało się, ze Pański zarzut jest pomówieniem.

    Pozdrawiam uprzejmie.

  39. 39 Kris, 31 maja:

    Ludzie mamy XXI wiek, podobno wiek tolerancji i zrozumienia przynajmniej w granicach UE, cóż więc dziwnego że ludzie chcieli by w jakimś zakątku UE mówić własnym językiem i używać własnego pisma. Tym bardziej, że w granicach RP wszystkie mniejszości takie prawa od dawna posiadają, (o czym autor artykułu najwyraźniej zapomniał). Dziwi mnie, więc mnie postawa postępowych Litwinów tym bardziej, że nikt trzeźwo myślący w Polsce nie kwestionuje litewskich granic. Dziwi mnie też postawa polskich pseudo liberałów, którym najwyraźniej przeszkadza język polski i świadomość narodowa, niektórym najwyraźniej przeszkadzają też właśni rodzice skoro publicznie na tym forum im ubliżają (Adam z Toronto), ale to się kiedyś na nich zemści postawą młodszego pokolenie, które również ich nie będzie szanować.

  40. 40 Senbuvis, 31 maja:

    P. Szczerek – niech Pan spróbuje rozwiać ich traumy. Życzę sukcesu. Likwidacja AWPL byłaby bardzo na rękę panu Garszwie i jego kolegom. O tym proszę porozmwawiać z p. W. Tomaszewskim.
    Moja propozycja jest taka – poprośmy b. uprzejmie Litwę o wypełnienie traktatu polsko – litewskiego z 1994 roku. Potraktujmy to jako warunek wstepny do poprawy stosunków polsko – litewskich. Jak traktat bedzie już wypełniony to …AWPL bedzie niepotrzebny i może powstanie organizacja tqaka sama jak ta węgierska na Słowacji.

  41. 41 Senbuvis, 31 maja:

    Sz. P. Z. Szczerek!
    ps. – odnośnie Hitlerjugend to obydwaj, jak widzę, mielismy rację, ale to ja nazwałem Pana kłamcą, za co serdecznie przepraszam.

  42. 42 Olaf, 31 maja:

    W dyplomacji obowiązuje zasada wzajemności. Stosujmy wobec mniejszości litewskiej te same zasady, jakie oni stosują do Polaków. To samo powinniśmy robić wobec Niemców. Sądzę, że by to pomogło i wpłynęło na otrzeźwienie jednych i drugich.
    W ostateczności można by się zastanowić nad jakimś trickiem „‚a la Żeligowski” bo w końcu chodzi o prastare polskie Wilno i jest nie do przyjęcia, żeby nas tam poniewierano.

  43. 43 zszczerek, 31 maja:

    P. Senbuvis – przyjmuję i uprzejmie pozdrawiam.

  44. 44 Senbuvis, 31 maja:

    Olaf – twoja wypowiedź jest typowa czyli podjudzająca. Wyobraź sobie, że Wilno było polskie tylko 20 lat na przestrzeni swoich dziejów. Jako miasto Litwy jest też tylko 20 lat. Pozostałe lata było miastem Wielkiego Księstwa Litewskiego lub Rosji i ZSRR. Granicy pomiędzy PL a LT nie ma. Jesteśmy w Unii, tak jak przez kilkaset lat. Po co nam więc Żeligowski? Jedyne czego nam brakuje to uznania, że Polacy są mniejszością na Litwie i mają swoje prawa (do oświaty, do zwrotu ziemi, do języka lokalnego itp.). I kloniec problemów.

  45. 45 from Lithuania, 31 maja:

    skoro litwinów jest tak mało na litwie (prawie tyle co polaków) to może powinni sie oni zastanowić nad zmiana koncepcji państwa…mianowicie litwa dwóch narodów…

    NONSENS!! „poliakow” (tuteichi) v Litvie – 20 %

  46. 46 RGA, 31 maja:

    Štai ir klysti – lenkai Lietuvoje turi visas teises ir net daugiau nei kitose šalyse. Be to, tai ne tautinė mažuma, o bendruomenė (šalia turi savo valstybę, tad statusas kitas nei pvz., totorių, žydų etc)

  47. 47 Kandahar, 31 maja:

    Jak zwykle tendencyjny artykul. Wymienia sie w nim wszystkie grzeszki polskiej strony, (te prawdziwe i te urojone), a nie mowi o holokauscie jaki Litwini zgotowali Zydom, i jak ten fakt musi wplywac na inne narodowosci zamieszkuje Republike Litewska.

  48. 48 Olaf, 31 maja:

    @Senvubis.
    Oczywiście, że jest podjudzająca! Bo rzygać mi się chce jak czytam takich – pożal się Boże – geniuszy jak p. Szczerk czy Adam z Toronto, którzy wstydzą się swojej polskości, a z Polaków zrobiliby najchętniej eunuchów nie umiejących walczyć o swoje.
    Wszystkie państwa europejskie, od Niemiec i Francji poczynając, mają pełna gębę frazesów a politykę prowadzą stricte nacjonalistyczną. Tylko my ciągle jesteśmy ciężcy frajerzy, którzy nabierają się na piękne słówka. Nawet Czesi są w tym względzie od nas mądrzejsi (oczywiście głośno krzyczą, że Polacy to nacjonaliści) a sami robią co chcą nie oglądając się na głupków z Brukseli i Strasburga.
    Może już dość tego! Może dać wreszcie Litwinom po łapach, żeby wiedzieli, że nie opłaca się robić sobie wrogów dookoła a z Polaków w szczególności. Bo na razie to zachowujemy się jak politpoprawni rodzice wychowujący bezstresowo rozwydrzonego bachora.

  49. 49 from Lithuania, 31 maja:

    Kandahar,
    „nie mowi o holokauscie jaki Litwini zgotowali Zydom” – ?????? PROPAGANDA!!!

  50. 50 wnuk wilniuka, 31 maja:

    Jest jedna różnica której Tomas nie widzi , w Polsce masz nazwisko i piszesz je takie jakie jest (jak cały cywilizowany świat) dotyczy to i Litwinów mieszkających w Polsce.Mi jest bardzo przykro że tak jest pomiędzy Polakami i Litwinami.
    Przykre jest i to że jak wchodzę do Litewskiej restauracji w Wilnie , czasami mnie nie obsłużą bo ja Polak u nas to nie możliwe. Moja córka gdy nas to spotkało powiedziała rasizm . Serio mi przykro, bo kocham Wilno moich przodków i nic nie chce tylko czasami pojechać i czuć się jak wszędzie na świecie. Pozdrawiam normalnych Litwinów i Polaków

  51. 51 ten ktoś, 31 maja:

    nie no oczywiście Polacy to ci źli a Litwini wielcy pokrzywdzeni…Nie mam nic osobistego do Litwinów, ale takie zachowanie mnie po prostu wnerwia. Dlaczego tam nie można po Polsku pisać nazwisk tylko po Litewsku? My jakoś nie chowamy do nich urazy i mogą sobie w swoim języku pisać nazwiska imiona itp a oni jakby obrażeni byli jakby nadal żyli XVII i XVIII wiekiem. Nigdzie w świecie się tak nie poczujesz jak na Litwie. Wkurza mnie ich zachowanie.

  52. 52 Amigos, 31 maja:

    Panie autorze, jak na razie to nic nie dała polityka przyjaźni, prowadzona wobec Litwy przez 20 lat.

  53. 53 Mazowszanka, 31 maja:

    A.Mickiewicz pisal po polsku,tak samo
    pisal noblista Czeslaw Milosz.Polski byl
    Uniwersytet Wilenski i wielu Litwinow sie
    spolszczylo, teraz ich malo na Litwie,maja
    nareszcie wolne panstwo po latach…
    Nie wroci Rzeczpospolita Obojga Narodow.
    Po prostu powinni szanowac sie Litwini
    z Polakami wzajemnie.
    Moze komus zalezy na jatrzeniu ?

  54. 54 viki 78, 31 maja:

    Nic nie ma do Litwinow, a nie dziwie sie im gdy Polacy chca im cos pokazac albo sie panoszyc po Wilnie. To tak jakby mi Niemcy zaczeli po Gdansku wykrzykiwac itd. w koncu to Polscy Litwini czy na odwrot zrozumcie.
    Chcemy miec polska szkole to miejmy ale nie robmy z tego szumu na pol Europy. Litwini maja swoj kraj i to uszanujmy a nie wariujmy ze jsestesmy dyskryminowani. Niech kazdy zna swoje miejsce w szeregu. Bylem 2 lata temu w Wilnie i bylo ok i jest ok a z Polakami na Litwie ciagle cos nie tak.
    Badzcie i zyjcie w pokoju i zrozumcie ze zyjecie na LITWIE, wolnym kraju. A milosc do Polski szanujcie i kultywujcie ale nie ze w dziennikun wszyscy trabia ze sklep ma sie nazywac po polsku i wielkie halo. K….wa jakby mi na osiedlu w Gdansku otworzyli sklep po niemiecku to tez byc m sie wkurzyl. Ludzie rozsadku i opamietania zycze.

  55. 55 viki 78, 31 maja:

    I jeszcze raz ja. Przeczytalem wpis ”wnuk wilniuka” jak to go nie obsluzono w resteauracji……… Nie wiem jak sie zachowywal i znowuz zaognianie tematu. Bylem w Klajpedzie zima . Zadnych problemow z obsluga a jadlem w restauracjach i wszyscy wiedzieli ze jestesmy z Posli. Mila fajna obsluga. Tak w ogole to jadlem w wielu restauracja na swiecie oprocz bieguniw / taka mam praca / i nigdy nie mialem problemu z tym ze jestem polakiem i ma to jakis wplyw na obsluge. Jak ktos ma kompleksy albo szuka dziury w calym to juz trudno. Pozdrawiam

  56. 56 Rajmund Klonowski, 31 maja:

    Szanowny autorze!

    Skoro już się bierzesz komentowania cudzych tekstów, to czytaj je, w miarę możliwości, ze zrozumieniem. Otóż „Kurier Wileński” nie ogłosił owego wypracowania ani kolaboranckim, ani nie porównał do działalności Pawki Morozowa i Hitlerjugend. Określił jeno w ten sposób działalność „nauczycieli” i „działaczy”, którzy niczego niewinnym dzieciom takie rzeczy wpajają.

  57. 57 Podpis, 31 maja:

    jest nieco hipokryzja z polskiej strony….w Rzymie czyni sie co Rzymianie czynia…a z tymi mszami to przegiecie…nie dziwie sie Litwinom

  58. 58 lukas, 31 maja:

    Litwa to Litwa a Polska to Polska dwa nie zależne kraje które powinny żyć ze sobą w zgodzie i współpracować nie rozumie wzajemnych pretensji, te pretensje jak zwykle rozsiewa mała grupka ludzi która szkodzi wizerunkowi Polski jestem Polakiem i szanuje Litwinów pozdrawiam

  59. 59 zszczerek, 31 maja:

    @ Sz. P. Klonowski

    Szanowny Panie Rajmundzie!

    Uważam, że to, co napisano w komentarzu do artykułu uprawnia do wyciągnięcia wniosku, że jeśli taka działalność jest naganna, to i samo wypracowanie, jako tej działalności efekt, też. Tym bardziej, że sam, jak i to kurier „Kurier Wileński” słusznie i delikatnie uczynił, powstrzymałem się od oceniania ofiary całego zamieszania, czyli nieszczęsnej dziewczynki.

    Dodam zresztą, że choć, z uwagi na ogólny kontekst dziejowy, sam nie użyłbym porównań do Morozowa czy Hitlerjugend, to jednak jak najbardziej zgadzam się z moralną oceną wykorzystywania dzieci w narodowych przepychankach, którą wygłosił „Kurier Wileński”.

    Uprzejmie pozdrawiam.

  60. 60 KLS, 31 maja:

    @ Z. Szczerek
    Gratuluję trzeźwości spojrzenia. Rozsądny i obiektywny tekst. Niestety Prawdziwi Polacy komentujący teksty „Kuriera Wileńskiego” raczej nie dadzą Panu spokoju.

    @ R. Klonowski

    Skoro tak bardzo zależy panu na prawdzie to dlaczego jako admin strony „KW” blokuje pan większość krytycznych wypowiedzi pod adresem „KW”? Jeżeli jest pan takim fanem jęz. polskiego, dlaczego strona www firmy pańskiego ojca, wydawcy „KW” jest wyłącznie po litewsku?

  61. 61 Rajmund Klonowski, 31 maja:

    Szanowny Panie Ziemowicie,

    nie byłoby mego komentarza, gdyby w swoim tekście właśnie w ten sposób odniósł się Pan do mojego tekstu w „Kurierze” — bez przeinaczania faktów i wyciągania z kontekstu jednego cytatu z wypracowania bez podania odnośnika do całości. I teraz sobie w komentarzach możemy się wymieniać uprzejmościami, co nie zmienia ani faktu wystąpienia manipulacji, ani tym bardziej jej efektów u niezorientowanych czytelników.

    Po powrocie z owej konferencji miałem ogromny dylemat, czy należy pisać o tym wypracowaniu i tym bardziej o jej autorce. Uznałem jednak, że nie można obojętnie przejść nad krzywdą, która się tym dzieciom dzieje — a wpajanie im w szkole opinii, że złe jest śpiewanie kolęd w języku innym niż państwowy, z pewnością krzywdą jest. Dlatego też wypracowanie to zostało przedrukowane w całości, łącznie z nazwiskiem autorki. I w sprawie tak delikatnej bawienie się w wyrywanie z kontekstu pojedyńczych zdań jest po prostu niesmaczne.

  62. 62 zozen, 31 maja:

    O hitlerjugendzie mówił dyrektor litewskiej szkoły – tak określił polskie dzieci.
    A autor to taki typowy koroniarz wychowanek Michnika – był raz w Wilnie i już wszystko wie, winni Polacy, powinni się ukorzyć i cierpliwie wszystko znosić.
    Tylko to już 20 lat cierpliwie wszystko znosimy i w końcu mamy dosyć. Bo antypolskie teksty w prasie litewskiej czytam od 20 lat, a z negatywnym stosunkiem do Polaków spotkałem się i w urzędach i w kościele i na ulicy.

  63. 63 Ziemowit Szczerek, 31 maja:

    Panie Rajmundzie.

    Niczego nie wyjmowałem z kontekstu, tylko po prostu wspomniałem o Pańskim komentarzu. Nie jest on zresztą w tekście najistotniejszy, ani nawet uwartościowany: jest jedną z wielu ilustracji pewnego bardzo specyficznego klimatu pomiędzy Polakami a Litwinami. Mam dziwne wrażenie, że nie dość, że dzieli Pan włos na czworo, to jeszcze usilnie próbuje mnie Pan obrazić. To, że mam na pewne tematy odmienny ogląd od Pana nie uprawnia Pana do zarzucania mi „manipulowania”.

  64. 64 elpopo, 1 czerwca:

    Mało mnie interesuje jakie są stosunki pomiędzy Polakami na Litwie, a Litwinami. Każdy pracuje na to jak jest postrzegany. Mnie interesuje (jako obywatela RP) to, że Litwa nie przestrzega podpisanego międzypaństwowego traktatu z 1994 i w dodatku bezczelnie twierdzi, że my go nie przestrzegamy już w pierwszym punkcie bo śmiemy upominać się o jego przestrzeganie. Paranoja. Po co podpisywać jakikolwiek traktat wiedząc że się go nie będzie przestrzegać? Uważam, że RP powinna nie tyle wypowiedzieć traktat co uznać go za zerwany z winy RL, albo przynajmniej zapowiedzieć to Litwinom. A to czy traktat ten jest potrzebny Polakom na Litwie to mnie nie interesuje. Nie są stroną, choć ich dotyczy oczywiście. Czesi nas nie lubią, a prawa na Zaolziu przyznali takie jak strona Polska oczekiwała. My zrzekliśmy się za to roszczeń terytorialnych i uznaliśmy granice. Żaden polityk polski nie podważa granic obecnej RP i nie rości praw tejże do obszarów z poza tych granic. Żaden polityk polski na spotkaniu z politykiem niemieckim nie powie że Niemcy okupowały przez długie lata Wrocław, Gdańsk czy Poznań i tego nie usłyszy od niemieckiego polityka. Litwin nie usłyszy od Polaka, że okupuje Wilno, za to Polak od Liwina usłyszy przede wszystkim o okupacji Wileńszczyzny. Co dziwne Niemcy od Litwinów nie usłyszą nigdy o okupacji Kłajpedy…

  65. 65 robert, 1 czerwca:

    Litwa – ojczyzna m.in. Kościuszki, Mickiewicza, Traugutta, Piłsudskiego inaczej Wielkie Księstwo Litewskie ( WKL ) część Rzeczpospolitej Obojga Narodów ( RON ) ludność w 80 % słowiańska język oficjalny początkowo starozachodnioruski ( przodek białoruskiego )od XVII wieku POLSKI terytorium dzisiejsza Lietuva, część Łotwy i podstawa BIAŁORUŚ. Litwini początkowo uważali się za odrębną część RON, od XVIII wieku nazwa Litwin oznaczała po prostu Polaka z terenów północno – wschodniej Rzeczpospolitej. Zostało to oficjalnie i prawnie usankcjonowane podczas Sejmu Wielkiego w 1791 na którym oficjalnie połączono obie części w jedną, a państwu nadano nazwę Rzeczpospolita Polska. Polacy wileńscy to prawdziwi spadkobiercy historycznych Litwinów. Stolica Litwy Wilno.

    Lietuva – państewko bałtów w Rzeczpospolitej Obojga Narodów nazywane – Żmudź ( patrz Sienkiewicz Potop – Bogusław Radziwiłł ) założone w styczniu 1918 przez Niemców w celu osłabienia powstającej Rzeczpospolitej na jego czele stali agenci carscy i kajzerowscy. Pierwsze zebranie musieli odbyć po….polsku bo lietuvskiego wielu nie rozumiało. Od początku jego ideologią była intensywna antypolskość wg. której gdyby nie I Rzeczpospolita Lietuva i bałtowie sięgaliby po Morze Czarne i ukraińskie stepy. Od razu po powstaniu zażądali nie tylko Wilna ( gdzie było ich … 2 % ) ale też Suwałk a nawet Białegostoku i Grodna ( gdzie nie było ich wcale ). W 1920 roku wspólnie z sowietami uderzyli na Polskę za co otrzymali zdobyte przez Rosjan nieco wcześniej Wilno. Dla Rosjan nie miało to znaczenia bo po planowanym upadku Warszawy i tak przyłączyliby Lietuvę do sowieckiej rodziny narodów ( był już „rząd” z Mickiewiczem- Kapsukasem na czele) Polacy pobili Rosjan a oddziały rodowitych wilniuków odbiły Wilno. Dla Lietuvisów do dziś jest to kamień obrazy i polska okupacja ( Polacy wtedy na wileńszczyźnie 66 % Lietuvisy/Żmudzini 2 % reszta Żydzi i Białorusini ) Piłsudski ciągle wierzył w pojednanie z nimi dlatego nie uderzył na Kowno w którym Ludność polska ( także większość mieszkańców choć znacznie mniejsza niż w Wilnie ) planowała powstanie. Przez 20 lat „skrzywdzeni” Lietuvisi zniszczyli polską mniejszość w Kownie i Laudzie m.in. zabraniając im polskiej mowy, polskiej pisowni oraz okradając z ziemi ( wtedy pod pretekstem reformy rolnej ). W 1940 Stalin zrealizował plan z 1920 dał Lietuvisom Wilno ale zabrał niepodległość i włączył do ZSRR. W 1941 przyszli Niemcy Lietuvisy sformowali oddziały pomocnicze które specjalizowały się w zagładzie cywilnej ludności żydowskiej i polskiej. Ich ofiary to 100 000 zabitych w PONARACH obok Wilna. Później doborowe oddział AK ( największe siły zbrojne AK po Powstaniu Warszawskim – ok. 16 tysięcy partyzantów z okręgu Wilno i Nowogródek ) rozbiły Lietuvskich okupantów i urządziły im defiladę w kalesonach. Następnie miejscowe oddziały AK najpierw same ( operacja Ostra Brama ) a później z rosyjskim korpusem pancernym zdobyły Wilno. I…. zostały rozbrojone przez sojuszników naszych sojuszników. Do dziś pomimo intensywnej lietuvskiej kolonizacji wileńszczyznę zamieszkuje 250 000 Polaków. Stosują te same metody co wobec Polaków Kowna i Laudy w XX-leciu międzywojennym. Kradną ziemię miejscowym, zabraniają im używania polskiego a nawet pisania po polsku własnych nazwisk. Jednocześnie łaszą sie do Polski twierdząc że wszystko jest OK. Nie dajmy zniszczyć polskiej wileńszczyzny. Polakom należą się prawa jak każdej innej mniejszości narodowej.

  66. 66 sinisha, 1 czerwca:

    artykul niezly, ale niewiele nowego. komentarze sa dobre!
    musze obowiazkowo wrocic i porozmawiac z polakami i litwinami (nazywajcie jak wolicie) z wilna i wilenszczyzny, poniewaz do roku 2005 mieszkalem w nemencine (20km na plonocny wschod od wilna) i niepamietam o zadnych problemach w stosunkach polsko-litewskich.

  67. 67 Tomasz z Wilna, 3 czerwca:

    Bzdura! Żyję w Litwie, w Wilnie, mam obywatelstwo litewskie. Mam zapisane imię i nazwisko po polsku, tylko jest to litewskimi literami. Mysłę, że to jest prawidłowo, językiem państwowym jest litewski, i czytać po litewsku umie każdy polak Litwy!

    A co do znanych ludzi, że dobawiają -as, to proszę państwa trocha pouczyć się gramatyki języka litewskiego, a wtedy gadać.

  68. 68 MIKE, 4 czerwca:

    At Tomasz z Wilna.
    Tobie tak sie podoba – w porzadku. Ale dlaczego inni nie moga miec zapisanego imienia i nazwiska, tak jak sobie zycza?

  69. 69 Caryca Katarzyna, 7 czerwca:

    ale wy macie problemy, a nie lepiej zrobić jak poprzednio? podzielić na 7 cześci; jedną Niemcom, druga Rosjanom, trzecią Czechom, czwartą Słowakom, piątą ukrainie, szóstą Białorusi, siódmą Litwie. I będzie spokój. A polacy wreeszcie beda mieli autostrady, dobry rząd, normalne płace itd…. jeśli kto myśli że dzisiejsza Polska jest niepodległa jest głupcem: dziś cała Polska należy do USA i Izraela jako kolonia.

  70. 70 loko, 8 czerwca:

    znajoma przybyła z niemiec i tam nazywała się kowalski a tu pani w urzędzie jej powiedziała że w polskim państwie bedzie się nazywała kowalska i nie ma zmiłuj

  71. 71 Naiwny, 8 czerwca:

    Mam pytanie – czy June to jest to samo, co po polsku czerwiec?

  72. 72 rominik, 15 czerwca:

    bylem w Wilnie 3 lata temu ludzie znaja polski i lubia polakow – historia zawsze dawala problemy ale teraz nie widze problemow to sa bardzo sympatyczni ludzie wiec w czym problem my tez mamy tuska i do dupy rzad oni tez moze kiedys sie to zmieni ale ludzie pozostana ci sami kochajmy sie

  73. 73 Jasio, 17 czerwca:

    A Z.Szczerek jak zwykle pluje na własny naród, ciekawe czy za kasę czy z pożytecznej idiotyczności. Nie wyobrażam sobie, żeby np. niemiecki dziennikarz tak pluł na Niemców w związku z promocją ich kultury w zachodniej Polsce, co dzis ma miejsce. Kolejny dziennikarz stosujący podwójne standardy PRZECIWKO własnemu narodowi. Wstyd!

  74. 74 pyton, 17 czerwca:

    Do wszystkich głąbów , którzy bredzą coś o pomorzu, wielkopolsce i innych ziemiach i powrocie ich do rzeszy jako do macierzy – palnij się jeden z drugim w pusty , kretyński łeb. Był rok 972 dokładnie 24 czerwiec jak wojska Hodona dokonały najazdu na Pomorze Zachodnie wtedy to pod Cedynią wojska piastowskie rozgromiły najeźdźcę .Już wtedy Polska broniła swych ziem przed czarną wroną z zachodu .

  75. 75 readlik21, 19 czerwca:

    tak naprawdę narodu litewskiego to nie ma są tylko polacy , którzy chca się odrózniac.w awspołczesnym swiecie nie ma miejsca dla maluchów i tak temu narodowi grozi asymilacja tylko musza sobie odpowiedziec z kim czy z polska i zachodem czy z rosja i wkrótce chinami.wybór prosty ale kazdy musi sobie na to pytanie sam odpowiedziec .mysle ,ze juz niedługo litwini sami to zobacza i gorzko zapłacza . mysle ,ze trzeba by ich troche postraszyc

  76. 76 aramis4u, 21 czerwca:

    zastanawiam sie dlaczego o Lwowie w takiej samej tonacji nie pisze co o Wilnie,czyzby we Lwowie tamtejsze wladze zgadzaly sie na polska pisownie imion i nazwisk uzywajac polski alfabet a nie cyrulice,zyjacych tam nadal Polakow,przeciez Lwow byla dla polski chyba nawet wazniejszy historycznie niz Wilno,przeciez cala polska szlachta magnaci pochodzili z wschodnich kresow Rzeczypospolitej,pisarze i inni rozni artysci,do 1939 roku Lwow byla duzym osrodkiem kultury polskiej o wiekszym znaczeniu niz Wilno,gdybym mial wybor odzyskania Wina lub lwowa ,to wybralbym Lwow ze wzgledu na wieksze znaczenie tego miasta w histori i kulturze polskiej,chociaz rdzenni Polacy nigdy tam nie stanowili wiekszosci,wiekszosc to byli zpolonizowani przez wieki Zydzi i Rusini (nie mylic z Rosjanami)czyli Ukraincy i inne mniejszosci narodowe

  77. 77 sddf, 21 czerwca:

    ^^
    Po prostu Polaków w 800 tysięcznym Lwowie jest parę tysięcy podczas gdy w półmilionowym Wilnie ponad 100 tysięcy.

  78. 78 sna, 22 czerwca:

    kuźwa, co to za goowniane wypociny ? litwini podskakują do ponad 12-to krotnie większego i silniejszego sąsiada ? zaorać chwasty i posiać kukurydze …

  79. 79 stanczyk, 24 czerwca:

    Smieszne;ha ha ha
    Litwa i posprzatane,jezdza super furami
    a,drzwi w domach zatykaja snopkami,okna nie myte od lat.Smiech mnie ogarnia jak slysze takie bzdury.Litwini to brudasy i tyle.
    nie na darmo sa nazywani glodna Litwa

  80. 80 art-ski, 24 czerwca:

    Nie byłem świadom że jest aż tak źle w stosunkach Polsko-Litewskich. Artykuł otworzył mi oczy. Proponuję w ramach poprawy stosunków z naszymi sąsiadami wysłać Litwinom reportaż o „obrońcach krzyża” i wyjaśnić im, że obrońcy polskości to właśnie ci sami „polscy patrioci”spod krzyża a u nich spod Ostrej Bramy. Przez normalnych Polaków zwani powszechnie moherami. Obrońcy Polski i Polskości funkcjonują nie tylko na Litwie, ale i w Polsce. Dziwi fakt czego chcą bronić w Polsce. Widocznie tego samego co na Litwie. Litwini muszą zrozumieć, że ta nawiedzona grupa nie ma i nigdy nie będzie miała poparcia Polski i Polaków. Dobrze by było gdyby Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyjaśniło tą sprawę raz na zawsze. tak samo jak Polacy nie pozwolą sobie na naruszanie suwerenności i granic tak samo Litwini.

  81. 81 Podpis, 24 czerwca:

    A kiedy to Polacy i Litwini byli przyjaciółmi?
    Już od dziewięciuset lat barbaryusy Litewscy na przemian z Jaćwingami robili polowania na Polskiego chłopa i babę by miał kto na nich pracować.Baby potrzebne były także do utrzymania populacji na poziomie takim by mogli się „boćwini” obronić przed wilkami.
    Nigdy Litwini nie byli potęgą,a ich wielkość powstała dzięki Mongołom,którzy setki tysięcy Rusinów,jeśli nie miliony wywlekli na Krym.W całym Kijowie po jednym z najazdów Tatarskich zostało kilkadziesiąt zamieszkałych domów.I tak też potęga została Litwa.Ale do czasu,aż pojawili się rycerze Najświętszej Maryi Panny zwani też „Krzyżakami”.Podbili oni ziemie Prusów,Jaćwingów i jak nic zrobili by to samo z Litwinami,gdyby ci nie zwąchali się z Polakami.Polacy wtedy od przeszło 300 lat mieli na pieńku ze Szwabami,a jak wiadomo najlepszymi przyjaciółmi są wrogowie moich wrogów.

  82. 82 Kogiel Mogiel, 25 czerwca:

    Litwa jest zbyt polska aby być Polską, Polska jest zbyt litewska aby być Litwą

  83. 83 lenka, 26 czerwca:

    zawsze lubiłam litwinów ,ale teraz mam z tym problem co oni wyprawiają z polakami .inaczej mówiąc mamy dziadowski rząd który nie robi nic w tej sprawie

  84. 84 Jaroslav, 29 czerwca:

    Drodzy Polacy, jestem tutejszym Polakiem Litewskim z Wilna. Bardzo się ucieszyłem tym, co tu przeczytałem – poraz 1-wszy nie znalazłem jednostronnego ataku na Litwę. Bardzo mnie to cieszy, że w Polsce są ludzie, którzy chcą objektywnej prawdy.

    Tak naprawdę, Akcja Wyborcza Polaków na Litwie wraz W.Tomaszewskim i innymi jest dużą naszą biedą… Większość tutejszych Polaków całkiem nie jest przeciw polityce RL związanej z Polakami. Nie potrzeba nam tych nazwisk czy ulic w jęz.pl., I tak przez wieki pięknię się porozumiewamy 🙂 A reforma oświaty nie zrobi nas mniejsyzmi Polakami, wręc przeciwnie – bardziej będziemy doceniać jęz.pl.

    Cały ten problem – konflikt PL-LT jest fałszywie eskalowany przez polityków AWPL, ponieważ nam już przez 15 lat oni wcierają, że my na Litwie ofiara, że bodaj Litwini trafią do samorządu, to nas zlituanizują, http://www.kurierwilenski.lt (kontrolowany przez AWPL) codziennie skleja artykuły, gdzie cała Litwa jest pokazywana jako zakompeksowane zadłupie, przejęte nienawiścią do nas.
    Jasne, w każdym kraju są nacjonaliści, ale ich mniejszość. I jeśli dziś Litwini mniej lubią Polaków, to w tym zasługa W.Tomaszewskiego!

    Prawdziwa tutejsza Polska mniejszość nie ma słowa, nas nikt nie chce słyszeć, a AWPL akurat stara się, aby my jak mniej mogli siebie wykazać. Sprzedane rodacy dla AWPL, pragnące zrobić karierę, powiedzą co tylko chcesz przeciw LR.

    P.S. Polska i Litwa – powiązane przez wieki. Historia uczy – co źle jednemu, to źle i drugiemu. Gdy się kłócimy, zawsze obok czatuje Rosja. Jestem pewny, że Putin poprzez Sikorskiego (Tuska) i Tomaszewskiego, obiecując dla nich niebo, w końcu wygra, a my znów do niewoli. W historii nic nowego… Mam dowodów.

    Współpracujmy!
    Prowadzę blog na ten temat: hhtp://jaroslav.blogas.lt
    Nam potrzeba waszej pomocy i wsparcia rodacy!

  85. 85 aleks, 8 lipca:

    Ciekawe rozumienie konfliktu. Polska Katolicka tłuszcza najeżdżająca Wilno i jeden Polak, nie Polak… Tomasz, komentujący z niesmakiem zachowania tych „dzikich ” Polaków. Problem jest z rozumieniem potrzeb mniejszości polskiej. Jest grupa Polaków szybko się lituanizująca, ale są tysiące Polaków, chcących zachować swoją tożsamość, widzą w niej jakąś wartość i ja to rozumiem. W czasach zaborów też nas pytano po co wam ta polskość, to obnoszenie się tą ‚historią” Językiem, religią? Integrujcie się w ramach Imperium będzie wam lepiej! Nie wszystkim było lepiej .Dzięki nim mamy własną państwowość. Nie powinniśmy zapominać o potrzebach rodaków, potrzebach innych narodów nie mogących korzystać z pełni praw do rozwoju swojej kultury, języka. W pełni solidaryzowałem się z Litwinami w czasie ich tragicznej okupacji przez ZSRS. Szkoda, że widzą w Polakach mieszkających w „ich ” państwie zagrożenie dla ich narodu czy integralności państwa…To zagrożenie może rzeczywiście się pojawić, gdy Polacy odkryją, że stanowią poważną siłę polityczną. Już widać skutki polityki wobec mniejszości na Litwie, Polacy tradycyjnie podzieleni zjednoczyli się wobec podstawowych praw ich zdaniem im się należącym:
    1. Prawo do Polskich nazwisk
    2.Prawo do nauki w języku polskim
    3.Prawo do dwujęzycznych nazw w miejscowościach przez Polaków zamieszkanych.
    Możemy wykazywać empatię do braci Litwinów, ale ma ona granice.Konflikt nikomu nie jest potrzebny, ale to nie Polacy są w tym konflikcie stroną „atakującą” Nasi Rodacy bronią swoich praw, ograniczanych przez „większość ” litewska. A polscy intelektualiści jak zwykle szukają winy w ‚sobie”, albo ściślej w tej nielubianej polskokatolickiej części narodu….

  86. 86 rulko, 12 lipca:

    Podobno przed wojną w Wilnie mieszkało 0,8% Litwinów. Ale tylko podobno – bo nikt nigdy litewskiego tam nie słyszał. Po wojnie nawieziono ze Żmudzi, z różnych wsi „Litwinów”, dziadów obecnych wilnian. Myślę, że juz straciliśmy nasze Wilno, że skundliło się już na zawsze.

  87. 87 jacek, 14 lipca:

    Musze powiedziec ze, jesli Niemcy zabraliby kawalek polski i musialbym zrzucic polskosc i stac sie Niemcem to nie plakalbym zbyt glosno. Plakalbym wnieboglosy muszac stac sie Rosjaninem

  88. 88 Witas1972.salon24.pl, 18 lipca:

    Podpis,
    bzdury piszesz – Litwini nie walczyli z Powstaniem Warszawskim’44 !
    Walczył natomiast batalion białoruski (na Al.Szucha), pułk RONA, dywizjon ukrainski.
    Również bojkot na Litwie poboru do niemieckich formacji policyjnych w 1943-44 (zgłosiło się ok.20% powołanych) spowodował, że Niemcy nie stworzyli narodowej litewskiej jednostki SS (tak jak estońską, łotewską, ukrainską, BKA, turkmeńską, tatarską i in.).

  89. 89 xxx, 19 lipca:

    bzdury! pozdrawiam litewskiego autora/ke reportażu:)

  90. 90 Zbyszko, 11 sierpnia:

    Artykuł: Kulturalne i bardzo wyważone streszczenie i mocno złagodzonych poglądów litewskich nacjonalistów, które oni starają się narzucić rdzennnym Litwinom już od ponad wieku. I osiągnęli sukces, bo w tym duchu wychowali już parę pokoleń, co odczuwamy już od niemal 100 lat. Zostrzenie – przy byle okazji. Tak jest i dziś.
    Co do Brodowskiego i innych w Solecznikach w 1989/90 r., to po doświadczemiach z Litwinami w pierwszej połowie 20. wieku Polacy wiecej bali się restytucji nacjonalistycznej, faszyzującej Litwy, niż złagodzonego pogorbaczowskiego ZSSR. Wybór był między złem a gorszem.

    Narodowość, to jest głębokie wewnętrzne przekonanie, że się do niej należy i postępowanie zgodnie z tym. To nie jest formalność.

    Zachowanie
    zaś języka wiąże się z przynależnością do tradycji, kultury, historii itp. itd. Deklaracja czegoś innego na zewnątrz jest oszukiwaniem się, lub zdradą samego siebie.

  91. 91 vile, 3 września:

    Moim zdaniem bardzo ciekawy artykul. Gratuluje autorowi trzezwego spojrzenia i checi wyjasnienia prawdziwych zrodel konfliktu. A i alternatywa vide Slowacja (Most) warta rozwazenia. Przy okazji chcialbym zwrocic uwage, ze te polsko-litewska wojne internetowa prowadza przede wszystkim „koroniarze”, np. na forum internetowym Kuriera Wilenskiego miejscowych Polakow prawie nie zostalo. I od „lietuvisow” wyzywaja wlasnie koledzy-obroncy polskosci z Korony (ktorzy jak widze i pod tym artykulem masowo komentuja:). Wilniucy maja swoje uzasadnione zale wobec litewskich wladz, ale poza garstka politykow nikt tu nie chce kofrontacji z Litwinami.
    ps. z tego co kojarze to ten „Tomas-Tomasz” z artykulu to bohater nieslawnego reality show „As myliu Lietuva”, ktory z ekranu tv dowodzil ze nie jest Polakiem tylko Litwinem i zrywal polskojezyczna tabliczke z domu w Ejszyszkach? Watpliwej jakosci ekspert, chociaz jego postawa wsrod mlodych wilniukow jest niestety coraz popularniejsza

  92. 92 jacek, 4 września:

    Ciekaw logika ,Litwini się nas boją i dlatego usprawiedliwiają łamanie prawa.To ja boją sie mojego sąsiada i wybuduję graniczny płot na 20 m wysoki mam prawo na 1.5 m ale się go boję .

  93. 93 polski wilniuk, 8 września:

    sam widzialem jak Litwini obnosza sie ze swoja litewskoscia,czesto w kiczowaty,jarmarczny sposob,ale co tam..Bywalem na Uzupio i widzialem,te „zadbane ,schludne,posprzatane”,-ponas Tomas,nawet w sasiedztwie Zokasa syf.Zgadzam sie,ze mieszkac w Wilnie to fajna sprawa ale… dla miejscowego.Ja do takich sie zaliczam i dalbym rade.Ale zapewniam,ze wiekszosc ludzi,szybkoby sie zmeczyla,ogladajac postsowieckie nawyki u „mlodych gniewnych” Litwinow.

    Mnie nie bierze ten uzupianski artyzm,chociaz to moja dzielnica,Zarzecze.

  94. 94 alex aus Krakau, 11 października:

    litwinów mam w d.

  95. 95 Krzysiek, 19 października:

    Zgadzam się ze stwierdzeniem, że w Wilnie w latach 30-tych zeszłego wieku podawano,że mieszka tam poniżej 1% Litwinów. Jednak Litwini się nie rozpłynęli, nikt ich nie wymordował. Mowili po polsku i utożsamiali się z częścią Rzeczpospolitej Dwojga NArodów. Potem z Wilna wyjechała część Polaków, część zpolonizowanych Litwinów a część albo bardzo zakochana w mieście albo mniej zaradna albo po prostu mająca mniej szczęścia została. Dzisiaj najczęściej przybiera postawę Tomasa – ale ja nie uważam go za zdrajcę tylko gościa, który z pragmatyzmem przyjmuje historię swych przodków

  96. 96 fun, 16 listopada:

    ucz się od ojca i jego znajomych, nie wstydź się polski i jej zwyczajów, bądź kanadyjczykiem i nigdy nie zapominaj o swoich korzeniach… bo narazie mnie śmieszysz, no i ośmieszasz nas polaków…

  97. 97 częsty bywalec w Wilnie, rejonoe wileńskim Solecznikach, 16 listopada:

    Ileż tu niby Polaków, czyli Litwinów podszywających się za Polaków. Dziwnie te ich imiona zlitewszczone. Widocznie żyjąc z Polakmi naumieli się po polsku. Sączą kłamstwo. Wystarczy pojechać do polskich rejonów. porozmawiać w Ejszyszkach, Solecznikach i będzie wiadomo jak myślą i czego pragną Polacy. Jakaś Viki78 „znawczyni”, która z raz była na Litwie mówi o panoszeniu, autor i paru innych gamoniów nie znających tematu mówią o litewskim Wilnie. Pytam, jakim litewskim obecnie można najwyżej mówić o Wilnie polsko – litewskim. Przed wojną było tam ok. 2% innych mnarodowości, w tym Litwinów. Odpowiednia polityka zmieniła te proporcje, ale nie są one nadal małe. Jakie panoszenie w rejonach gdzie 80% to Polacy – w Solecznikach, w Ejszyszkach – 90%, w rejonie wileńskim – 60%. Viki 78 zyskaj pierw wiedzę i potem się wypowiadaj. Polacy mają prawo żyć zgodnie z standardami europejskimi. Jeśli Liwinie chcą być w zjednoczonej Europie to powinni ich przestrzegać. Rodacy z kraju nie znający realiów Polaków nie Polonii z Litwy nie powinni nie zabierać głosu, często są hałaśliwi, sieją fałsz w umysłach i czynią krzywdę dla rodaków. Powinniśmy sie o ich prawa upominać. Mam nadzieję, że głosy Tuska i Sikorskiego to nie była akcja przed wyborami. Dotychczas nie podejmowano skutecznych interwencji dyplomatycznych, sprawy rodaków legły zawsze na „Ołtarzu dobrych stosunków” między rządzącymi. Były obietnice i sprawy się zawsze rozmywały od1990r. przynajmniej. Jak tak dalej będzie to tak jak w Kowieńszczyźnie nastąpi wynarodowienie w polskich rejonach.

  98. 98 piotr, 25 listopada:

    Będąc wiele razy na Litwie, bardzo często spotkałem się z niechęcią- w hotelu, restaurecji, w sklepie. W żadnym innym kraju moja polska mowa, nikogo tak nie irytowała i blokowała – w żadnym, jak to było odczuwalne na Litwie, a na charakter swojej pracy, podróżuję po całej Europie (choć każdy kraj ma swoje nacjonalizmy i pragną być głośny i jedyny). Czyż bym był jedynym, który tak odebierał Litwę i to przy każdy wyjeździe? Dochodzę do wniosku, własnego, subiektywnego – bo sam tego doświadczyłem – ,że to nie polacy mają problem z litwinami (nikt nawet nie zwróci na nich uwagi w naszym kraju), ale litwini z polakami i z polską mową? Jeśli mają problem z historycznymi zawiłościamy i kompleksami, to muszą sami sobie z nimi poradzić! Aż mnie ciarki biorą, że znów tam będę. Bardziej przyjaznym krajem dla mnie jest Wietnam (polecam). Daj Boże, abym był zaskoczony pozytywnie, przy najbliższym wyjeździe. Przecież jesteśmy w jednej, cywilizowanej Europie, do której dąży Unia Europejska. Czyżby niektóre kraje były w tyle? Obym się mylił – zobaczymy, pożyjemy.

  99. 99 Zocha, 26 listopada:

    Pan Petras Maksimaviczuis twierdzi, ze Litwa musi „walczyc”. A przeciez nikt nie chce ich wynaradawiac ani przylaczc do Polski. Juz kiedys mielismy z nimi unie i same klopoty z tego wynikaly

  100. 100 Eldo, 9 grudnia:

    nie wiem co jak co, ale znajomy Białorusin i Ukraińcy nie przepadają za Litwinami, więc coś jest na rzeczy…

  101. 101 Pytak, 18 stycznia:

    Jak by było po Litewsku „Mc Donalds”
    – „Makus Donaldskas” ?
    Kto wie niech napisze

  102. 102 resonaut, 9 lutego:

    Pozdrawiam wszystkich obrońców „mniejszości narodowych” ze polskiego Śląska. My, Ślązacy nie mamy nawet w 1/4 tyle wspólnej historii z Polską, co Litwa, a po nieledwie 90 latach wspólnego bytowania, jesteśmy na własnej ziemi walczącą o przetrwanie naszej kultury i języka mniejszością i nawet nie możemy siebie nazwać narodem – zabrania nam tego polskie prawo. Lietuviai, nepasiduokite!

  103. 103 Darius, 5 kwietnia:

    O komentatorach. Najgozej kiedy litwin skrytykuje litwina, a polak polaka, cos sie dzieje w goracych glowach…
    Pracuje z polakami w Dublinie, rozmawiamy o sprawach kture wlancza, sa spolne. Kiedy spotykam polaka nie katolika starami sie nie nierozmawiac o religii. Kiedy spotykam mocnego patriote, starami sie nierozmawiac o tym co dzieli. Wyobrascie sobie ze i tak mamy mnostwo tematow do rozmowy. Staram sie poznawac historie Polski, za to jestem szanowany przez polakow tutaj. Mamy wiecej spolnych cech niz wydalaloby sie.

  104. 104 davos, 5 kwietnia:

    O komentatorach. Najgozej kiedy litwin skrytykuje litwina, a polak polaka, cos sie dzieje w goracych glowach…

    Pracuje z polakami w Dublinie, rozmawiamy o sprawach kture wlancza, sa spolne. Kiedy spotykam polaka nie katolika starami sie nie nierozmawiac o religii. Kiedy spotykam mocnego patriote, starami sie nierozmawiac o tym co dzieli. Wyobrascie sobie ze i tak mamy mnostwo tematow do rozmowy. Staram sie poznawac historie Polski, za to jestem szanowany przez polakow tutaj. Mamy wiecej spolnych cech niz wydalaloby sie.

  105. 105 dsadsadsasad, 30 maja:

    Z tą Litwą i Litwą Środkową (polską) to podobnie jak z Irlandią i Irlandią Północną na Wyspach.

  106. 106 BacaNT, 15 listopada:

    Jestem polakiem z krwi i kosi. Obecnie mieszkam w Anglii i tak sie akurat zlozylo, ze pracuje w parze z litwinem. Rozmawialismy o tym problemie pare razy i mimo wszystko nie ma miedzy nami jakiegos problemu, wrecz przeciwnie. Ja tam rozumiem litwinow jesli chodzi o te nazwy ulic itd. Tez bym nie chcial,zeby u mnie w miescie byly jakies ruskie, czy chinskie napisy. Co do nazwisk to nie do konca wiem o co chodzi bo kazdy na tym forum inaczej przedstawia sprawe. Jesli chodzi o zmienianie pisowni, np. „š” zamiast „ś”, to mysle, ze jest ok, ale jesli chodzi o zmiane kocówek nazwisk czy tam brzmienia na „Kowalskas/us”, itd, itp to mysle, ze to lekka przesada.

  107. 107 wycieczki szkolne, 23 listopada:

    Myślę, że jest to jeden spośród wspaniałych artykułów jakie spotkałam.
    Jestem ujęta, że mogłam się z nim zapoznać.
    Proszę o więcej:).

  108. 108 john, 6 stycznia:

    Litwini chcą na siłę pokazać jacy są niezależni . W historii gdyby nie Polacy to może by do dziś nie przetrwali jako naród.

  109. 109 milamilo, 19 stycznia:

    dziękuję za ten artykuł, za dojrzałe i obiektywne spojrzenie. z tej strony w PL tematu się raczej nie ujmuje. ekstremizmów w rodzaju wymuszania pisowni nazwisk nie byłoby bez naszych wielkopańskich zachowań. dobra teza: więcej współpracy Polaków jako obywateli LITWY, a nie żadnych wyimaginowanych tworów w rodzaju ‚Republiki Wschodniej Polski’.

  110. 110 Maxis, 21 października:

    A obiektywna prawda jest taka, że gdyby nie Unia z Polską to już by Zmudzinów nie było, bo Krzyżacy wyrżneli by Ich w pień!