Wszystkie Artykuły Publicystyka Kurioza Zdjęcia i filmy W trasie

Dokąd Irańczycy jeżdżą się upijać?

15 czerwca 2011, | Kategorie: W trasie | 34 komentarze

Irańczykom za picie alkoholu grożą baty. A co, jeśli ktoś naprawdę chce się napić? I to nie musząc się obawiać, że za chwilę kolbami mu w drzwi załomocą strażnicy islamskiej rewolucji? Jedną z możliwości jest wycieczka do sąsiedniej Armenii.

Iran alkoholu nie toleruje/AFP


– Where! You! Country! You! Country! You! – Wrzeszczy podpity gówniarz, stojący w drzwiach toalety.

Rzecz dzieje się w knajpie niedaleko armeńskiego Alawerdi. Miasta uroczo położonego, bajkowo wręcz, ale rozchrzanionego do imentu. Przy połupanych krawężnikach dogorywają wołgi, łady i bite trupy zachodnich marek. Ludzie wymęczeni tak samo, jak one. Taksówkarze straszą, że już się stąd dziś nie wydostaniemy, że w nich ostatnia nadzieja. Tufowe bloczydła już dawno zbarakowaciały. Most nad lokalną rzeką jak z Indiany Jonesa. Pomiędzy spacerowiczem a rwącym, górskim Debedem tylko zbutwiałe, trzeszczące deseczki. Z malowniczości nie zostało tutaj nic. Piękno krajobrazu przerżnęło tu sromotnie z działalnością człowieka. Najpierw radzieckiego, potem poradzieckiego.

Knajpa stoi na trasie z Erywania do gruzińskiej granicy. Siedzimy, jemy kebab zawinięty w naleśnik. W telewizji leci – o dziwności świata – polski kanał disco polo. Znudzeni Ormianie siedzą przed telewizorem i kontemplują wokalistkę śpiewającą o miłości siłacza do spieczonej fanki solarek.

– Where! You! Country! – Drze się podpity gówniarz pod naszym adresem i spokoju nie daje.
– Poland – mówimy mu na odczepnego. – Idź sobie. Pa.
– Iran! I from! – Stuka się dumnie gówniarz w pierś. – Persia! Iran! Good morning! – I wychodzi, lekkim krokiem, w stronę autobusu. Dołącza do podobnych sobie kolebiących się potępieńców, po czym wszyscy razem wsiadają do autobusu. Objazdowy autobus pełen nawalonych synów prohibicyjnej islamskiej republiki rusza w kierunku Erewania.

– No piją, piją – śmieje się erewański taryfiarz Lewon, kierowca łady wytuningowanej na tip-top. Puchate siedzenia, puchata kierownica, szyby ciemne, choć oko wykol, przy pełnym słońcu na zewnątrz w ładzie lewonowej nocka czarna. – Przyjeżdżają z Iranu i chleją. U siebie za picie baty dostają, to przyjeżdżają i piją u nas. A niech im na zdrowie idzie, nieboraczynom.

Na centralnym erewańskim Placu Republiki od razu można ich poznać. Wyglądają inaczej, niż Ormianie. I nie chodzi nawet o to, że reprezentują jakiś typ odmienny – inaczej się ubierają. Bardziej zachodnio. To zabawne – Irańczycy westernizują wizerunkowo Armenię, za nic sobie mając, że westernizowanie przez Iran to oksymoron. Bo Armenia jest częścią rosyjskoidalnej wersji globalizacji. Obowiązują buty w szpic u facetów, paski z wielkim, szpanerskim logo Dolce Gabbana i obcisłe koszulki.

Panny to smukłe lizardzice, spacerujące po ulicach na szpilach długości szpadli i z wystudiowaną zimną obojętnością. Nie siadają w zbyt tanich lokalach. Zbyt tanich lokali tutaj zresztą nie ma: obowiązuje system „pokaż się” i wszecherewański bling-bling. Błyszczy i miga wszystko, od kasyn po apteki, od klubów po spożywczaki. A spożywczaki w centrum drogie. Jogurt pitny znanej marki po siedem złotych. Na przykład. Klasyka: im biedniejsza i bardziej zapuszczona prowincja, tym bardziej szpanuje stolica.

Irańczycy w tym wszystkim wyglądają na gości z Zachodu. Nawet, jeśli Iranki – niektóre – noszą na głowach chusty. Bo oprócz chust – bluzy, koszulki luźne, do tego dżinsy, trampki, tenisówki. Styl – jakby prosto z Wiednia, Krakowa, Pragi, Berlina, wszystko jedno. Skromnie, ale z fasonem. Bez wystrzałów, ale wszystko dobrej jakości i w dobrym stylu.

Siedzimy na schodkach na Placu Republiki z piwami, oglądamy, jak grająca i tańcząca fontanna gra i tańczy. Dwóch podpitych Persów jara szlugi. Wygląda na to, że coś by wyrwali, tym bardziej, że do damskich widoków takich, jak tutaj nie są przyzwyczajeni – ale nie bardzo mają śmiałość jakoś.

Pod ścianą stoi zbita jak gołębie, niepewna siebie grupka. Widać – dopiero przyjechali. Niektóre kobiety w chustach. Oczywiście, nie wszyscy przyjechali tutaj na alkoturystykę. Niektórzy przybyli po prostu pozwiedzać. Salutujemy Irańczykom piwami. Niektórzy z odrazą odwracają głowy, inni szczerzą zęby. Pokazują znak wiktorii.

W Erewaniu są specjalne knajpy dla Irańczyków. Irańczycy mogą tutaj czuć się, jak u siebie w domu.
Mahmud ma lat dwadzieścia parę. Pracuje w jednej z tego typu knajpek przy ulicy Sajata Nowy. Stoi za barem. To znaczy – stoi teoretycznie, bo razem ze swoimi kolegami – Irańczykami – wali równo banię za banią i tańczy radośnie między stolikami. Zamawiamy piwo i kebaby. Z piwem problemu nie ma. Radośni Irańczycy otwierają nam butelki o kant stołu. Z robieniem kebabów już trudniej – w końcu władowaliśmy się im w knajpę w samym środku imprezy. Nie bardzo mają nastrój i nie bardzo są w stanie. Ale czego się nie robi dla gości – po jakimś czasie są i kebaby.

Poza nami i młodymi Irańczykami w knajpie nikogo innego nie ma. Menu jest wyłącznie w farsi, arabskim alfabetem. Papierosowy sztor wisi nad stolikami jak obłok kurzu, w którym trudno oddychać. Persowie tańczą, podtupują, śmieją się. Wesoło jest.

Po paru minutach zaprzyjaźniamy się. Barman Mahmud studiuje w Erewaniu. Anglistykę. Pozostali to również studenci, albo koledzy, którzy wpadli z Iranu. Mahmud pracuje i mieszka w knajpie. Mieszka? Pewnie. Prowadzi na zaplecze. Vis-a-vis toalety – drzwi. Za drzwiami – kanciapka. W kanciapce – kanapka. Na kanapce – zwłoki śmierdzące alkoholem.

– Kolega nieprzyzwyczajony – mówi Mahmud. – Wczoraj przyjechał.

Mahmud wygląda, jakby wyszedł prosto z „Sali samobójców”. Emofryzura z grzywą, czarna opaska z trupią czachą na nadgarstku. Koszulka z – cóż – psem dumnie prezentującym obserwatorowi swój odbyt.
– Nie bardzo chyba mógłbyś wyjść w czymś takim na ulicę w Tabrizie – mówię, bo Mahmud z Tabrizu.
– No nie bardzo – zgadza się. – Dlatego tutaj tak chodzę. Ale – mówi – myślisz, że tutaj lepiej? Policja się nie czepia, ale wszyscy mówią, że jestem gej.
– O – mówię. – No cóż począć…
– Bo tu wiesz, obowiązuje typ mięśniaka, bandziora. BMW, skórzana kurtka, łańcuch na szyi – mówi Mehmed. – U nas w Iranie wszyscy marzą o Zachodzie. Wszyscy w moim wieku. Żeby się ubierać, jak na teledyskach – Mahmud wskazuje kciukiem na telewizor, w którym MTV leci. Wreszcie do syta.
Wszyscy Mahmudowi zazdrościli, gdy jechał do Erewania. Alkohol to jedno, ale – przede wszystkim – dostęp do zachodniej kultury, bo nic tak nie osłabia państwa ajatollahów, jak zachodni soft power.
No, ale Mahmud ugrzązł w Erewaniu.
– Chciałem zachodu, a tutaj jest coś jeszcze innego – mówi. – Byłem zaskoczony. Ale przesiedzę tu jakiś rok – i jadę dalej.
– Gdzie?
– Gdzieś na zachód. Go weeest! – Śpiewa pijany Mahmud do rytmu piosenki Pet Shop Boys.
– Go weeest! – Podejmują jego nawaleni koledzy z Iranu.

Za picie alkoholu grożą w Iranie (oprócz więzienia) 74 baty.

Tekst i zdjęcia: Ziemowit Szczerek


34 komentarze do “Dokąd Irańczycy jeżdżą się upijać?”

  1. 1 MK, 15 czerwca:

    Taaak…? A jak pozwolisz narodowi sie upijac, to zatanczy tak, jak mu zagrasz?

  2. 2 noajak, 16 czerwca:

    wszystko jest dla ludzi…tylko trzeba miec umiar 🙂

  3. 3 M., 16 czerwca:

    A później będą nam islam szerzyć. Żadnego „go west”, już dość mamy przez nich problemów..

  4. 4 Anti-Slip Protection, 17 czerwca:

    Urodzilem sie w Polsce. pilem jak wszyscy, sikalem na murki i w klatce schodowej.
    Wyjechalem do Californi i zamieszkalem wsrod normalnych ludzi- przestalem pic.

  5. 5 cobra, 17 czerwca:

    Dobre miejsce na odwyk

  6. 6 ewa, 17 czerwca:

    tak powinno byc w Polsce

  7. 7 cinka, 17 czerwca:

    W Polsce też mogli by wprowadzić baty za picie. Nowa metoda walki z alkoholizmem, czyli chorobą narodową

  8. 8 walker, 17 czerwca:

    w polsce tez baty by sie przydaly

  9. 9 wertykul, 17 czerwca:

    Krzyżowcy to tylko promują alkoholików i meneli!

  10. 10 andriu, 17 czerwca:

    a w polsce kac

  11. 11 kiks, 17 czerwca:

    zamiast wytrzeźwiałki baty:d

  12. 12 krakusojankes, 17 czerwca:

    urodziłem się w Polsce. piłem jak wszyscy ,sikałem na murki i w klatce schodowej.awyjechałem do Californi i zamieszkałem wśród normalnych ludzi-piję i smakuje mi mocniej .jeszcze mam kasę bo trafiłem na fart w casino i planuję powrót do Polski.pewnie będę dalej pił

  13. 13 Podpis, 17 czerwca:

    tyle dobra….. dziki kraj , dzikie obyczaje….

  14. 14 flanel, 17 czerwca:

    w tym rzecz, że każdy z nas ma swój indywidualny umiar 😉

  15. 15 ed, 17 czerwca:

    Po komentarzach o piciu w Polsce – chciało by się zapytać gdzie wy mieszkacie czy mieszkaliście w Polsce – przejeżdziłem troche Świata – teraz to Polska oaza prohibicji – trzeba zobaczyć jak chleją anglicy, rosjanie a amerykanie im nie odstają tylko torebek papierowych wiecej zurzywaja taka sciema dotego narkotyki – to jest dopiero chlew

  16. 16 Znawca tematu, 17 czerwca:

    Gdyby u nas wprowadzono baty za picie alkoholu to 80% Narodu nie moglo by na dupsku usiasc

  17. 17 Eugene, 17 czerwca:

    Pozwólmy żyć kżdemu wg jego woli, oby nie szkodził innym.

  18. 18 Lomith, 17 czerwca:

    żadnego go west, islamską kulturę będzie szerzyć jeszcze, i tak ich w Europie coraz więcej. Europa musi się obudzić by ograniczyć tą imigrację, przestać budować meczety, bo muzułmanie zjedzą europejską kulturę, ponieważ wcale się nie adaptują, żyją po swojemu, są inni i są coraz liczniejsi…. koszmar! Szefowie muzułmańscy już w TV nie kryją się z tym i mówią, że mają nadzieję, że Europa będzie muzułmańska. HELOOO! Obudźmy się więc! Przypomina mi to Mein Kampf Hitlera, którego też nie brano na poważnie, bagatelizowano i proszę co zrobił.
    My wcale się nie pchamy na wschód czy do afryki masowo, by budować kościoły, a nawet jakbyśmy to robili, to oni by nam nie pozwolili ich budować. Więc dlaczego my pozwalamy?!

  19. 19 NoiCo, 17 czerwca:

    No i co ? Alkoturystyka szokuje, dziwi, wzbudza zainteresowanie ale sam muszę jeździć do sąsiadów żeby zapalić legalnie skręta. To jest tylko różnica kultur, coś czego my nie rozumiemy, gdzieś jest normalne i zawsze jest pewna gruba chcąca sama decydować o swoim losie, zawsze znajdą sposób czy to legalny czy trochę mniej.

  20. 20 AnkA, 17 czerwca:

    Dobre:) Faktycznie Anglicy pija jeszcze więcej. Poza tym podczas mojego rocznego pobytu w Danii to waśnie Duńczycy nazywali się najbardziej rozpitym narodem:) Dziwiłam się, ale tam też ludzie dużo piją, różnica jest taka, że częściej w domu, to może tak nie widać jak u nas.

  21. 21 jacek, 17 czerwca:

    „- No nie bardzo – zgadza się. – Dlatego tutaj tak chodzę. Ale – mówi – myślisz, że tutaj lepiej? Policja się nie czepia, ale wszyscy mówią, że jestem gej.
    – O – mówię. – No cóż począć…
    – Bo tu wiesz, obowiązuje typ mięśniaka, bandziora. BMW, skórzana kurtka, łańcuch na szyi – mówi Mehmed. – U nas w Iranie wszyscy marzą o Zachodzie”

    ciekawy temat poroszył Mehmed. Mowi ze w Armeni tez nie ma jeszcze pełni tolerancji,ale ja twierdze ze nie tylko w Armeni w Polsce tak samo.Aczkolwiek u nas to zalezy jakie miasto i jaka dzielnica.Tzn w np W Gdansku czy Warszawie albo bogatych dzielnicach mozesz byc kim chcesz,np takim emo czy delikatniejszym stylowo chlopakiem.Ale juz w biednych miastach i dzielnicach gdzie rządzi bardziej prawo ulicy to na takich „dzielniach” liczy sie szpan i sila w rosyjskowschoddnim wydaniiu- czyli wlasnie dres i stare bMW.
    A problem rzeczywiscie ciekawy,bo rozumiem go,sam nie jestem gejem,ale wyglądam delikatnie i co bym nie zalozyl juz wyglądam malo męsko,a ze nie zakladam celowo szerokich spodni i szarych bluz z kapturem ,tylko to co chcę,bo wygląd jaki mam taki mam,akceptuje -to juz nie moja wina jak ktos pomysli zem zniewiescialy.

  22. 22 kierowca, 17 czerwca:

    przydaloby sie to u nas moze by tak sprobowac wtedy jazda po kelichu spadlaby do „o”i wszystko byloby cycy i w porzadku

  23. 23 Juli, 17 czerwca:

    Hah, świetny artykuł…ale akurat ich bym tu raczej nie spraszał. Wystarczył mi miesiąc w jednym hotelu w Niemczech z Turkami zafascynowanymi „zachodnim bumem”…szkoda,że nie podzielali równej fascynacji z mydłem i gąbką:)

  24. 24 ja, 17 czerwca:

    Ja słyszałem, że muzułmanie mogą pić alkohol pod drzewem, bo wtedy Allah nie widzi i nie ma grzechu.

  25. 25 trzeźwa, 17 czerwca:

    Wszystko fajnie i zabawnie do czasu aż delikwent z przepicia nie ma siły żyć a najbliżsi modlą się o jego śmierć

  26. 26 ajatolah Chomeini, 17 czerwca:

    Pić trzeba!

  27. 27 Kamil, 17 czerwca:

    He, jest prawie jak w Polsce, jedyna roznica jest to ze kobiety w chustach nie chodza!!!

  28. 28 Luka, 17 czerwca:

    Co do Iranu to obiło mi się o uszy to trzeba zaznaczyć, że nie są Arabami i wg tradycyjnej nomenklatury, podobnie jak Afgańczycy są biali, a co najciekawsze to wg najnowszych badań genetycznych większość Polaków jest bliżej spokrewniona z Persami niż np. z sąsiednimi Niemcami. Do Turków też im daleko, no może poza mieszkańcami okolic Tabriz.

  29. 29 misha, 18 czerwca:

    Persowie przyjeli polskie dzieci tulajace sie z armia Andersa po bliskim wschodzie, to narod o wspanialej tradycji i elita wsrod arabow

  30. 30 Salomon, 21 czerwca:

    Persowie są OK. Mam nadzieję, że kiedyś będą wolni.

  31. 31 Argawen, 8 lipca:

    Hmm powiem więcej w Tbilisi widziałem irańską wycieczkę…iranki są piękne (przynajmniej te które widziałem).

  32. 32 jerzy, 8 lipca:

    Pracuję jako kasjer w jednym z marketów w Wlk.Brytanii.Od czwartku do soboty w koszach wyspiarzy wsród zakupów ok.30% to alkohol w każdej postaci.Od dłuższego czasu nie widziałem,aby ktoś kupował pojedynczej butelki wina-od razy cały 6-cio pak.
    W domach mamy 2 rodzaje pojemników na śmieci.Szary na odpadki organiczne a brązowy na odpady do recyklingu.We wtorek-w dzień wywozu śmieci z brązowych pojemników wsypywanych do śmieciarki słychać tylko brzęk tłuczonego szkła !!!!
    Przynajmniej w 80% tychże pojemników!!!
    Wyspiarze piją od paru lat ostro i to w domach,odkąd w pubach ceny poszły w górę.

  33. 33 onik, 10 lipca:

    Persowie to nie arabowie,nie obrazajcie ich to dobry narod,bardzo daleko im do pakistancow

  34. 34 rexty, 4 października:

    Gdyby w Polsce wprowadzili baty za picie to producent batów stał by się miliarderem.