Freudowska pomyłka ministra Tabacznyka
1 września 2011, xxx | Kategorie: Artykuły | 3 komentarzeDmytro Tabacznyk, ukraiński minister nauki i oświaty, nie jest ulubioną postacią na zachodzie tego kraju. Podpadł tam za słowa, że „Galicję po II wojnie światowej należało zostawić Polsce”, za forowanie języka rosyjskiego i małą sympatię dla zachodnioukraińskiej wizji polityki historycznej.
Młodzi Lwowianie protestują przeciw Tabacznykowi. „Galicjanie-Ukraińcy! Tabacznyk to nie minister” – głosi plakat/AFP
Podpadł jeszcze bardziej, gdy podczas konferencji pracowników oświaty w Dniepropietrowsku powołał się na dane ekonomicznego forum w Davos. Komentując je i porównując wyniki poszczególnych krajów, o Rosji mówił „my”, a o Ukrainie – „oni”.
Tabacznyk jest żywym przykładem specyfiki tożsamości na Ukrainie wschodniej: tożsamości, która zawiera w sobie zarówno ukraińskość, jak i rosyjskość. A nawet, jak twierdzą jego przeciwnicy, jego ukraińskość jest podrzędna względem rosyjskości.
Ukraińcy na wschodzie tego kraju żyją najczęściej w rosyjskiej przestrzeni kulturowej. Czytają rosyjskie gazety i strony internetowe, oglądają rosyjską telewizję, zakładają skrzynki mailowe w rosyjskich portalach. Zachód tego kraju – szczególnie teraz, gdy w Kijowie rządzi Wiktor Janukowycz z popieranej przez wschód Partii Regionów – boi się „wtopienia” Ukrainy w Rosję. Na Zachodzie bowiem narodowa tożsamość Ukraińców i zachodni wybór cywilizacyjny są bardzo silne. I na każdą próbę mentalnego choćby zbliżania Ukrainy z Rosją zachód reaguje alergicznie.
Właśnie wróciłem z Jaremczy i Lwowa na Zachodniej Ukrainie (biednej), więc mam świeże wspomnienia. Ukraińcy w bezpośrednim kontakcie to przesympatyczni ludzie. Skromni i mili. W przeważającej mierze (wyjątkiem tu w pewnej archaicznej formie niektórzy pośledni intelektualiści oraz wąziutka ławeczka fanatycznych nacjonalistów i ich pogrobowców) nie posiadają silnego poczucia tożsamości narodowej i roli państwowości (brak tradycji i ciągłości historycznej). Rząd jako uosobienie państwa traktują jako ciemiężyciela i coś złego. Powszechna korupcja (na każdym poziomie życia) od środka rozwala to budujące się dopiero państwo. Myślę zaś, że powszechna korupcja to bezpośrednia transmisja stosunków wewnętrznych ich Wielkiego Sąsiada, z którym łączą ich silne więzy kulturowe. Trzeba jeszcze długich, ale to naprawdę długich lat, by mogło to ulec pozytywnej przemianie.
Lwowianie których poznałam to wspaniali ludzie, mili, życzliwi i pomocni. Byłam w szoku jak potrafią pomagać bezinteresownie obcej osobie!
> Rząd jako uosobienie państwa traktują jako ciemiężyciela i coś złego.
Polski żołnierz zawsze skory do pomocy.