Wszystkie Artykuły Publicystyka Kurioza Zdjęcia i filmy W trasie

Niechciane państwo: Serbia numer dwa

15 lipca 2012, | Kategorie: Fotofelietony i filmy | 11 komentarzy

W Europie jest całkiem sporo „podwójnych” państw narodowych. Mamy dwie Albanie (poza tą właściwą – Kosowo), „drugą Grecję” (grecka część Cypru), „drugą Rumunię” (rumuńskojęzyczna w dużym stopniu Mołdawia), i dwa niemieckojęzyczne państwa: Niemcy i Austrię. Mamy też dwie Serbie. Serbię właściwą, ze stolicą w Begradzie, i tę drugą: ze stolicą w Bania Luce.

„Identity kit”: straganik nacjonalistyczno-religijny w Banja Luce.

Ta „druga Serbia” to część Bośni i Hercegowiny, państwa, które składa się z dwóch quasi-niezależnych jednostek: Republiki Serbskiej i Federacji Bośni i Hercegowiny. Tyle, że przynależność „drugiej Serbii” do Bośni jest na Serbach wymuszona, i bośniackim Serbom bardzo się to wspólne państwo nie podoba. Według ich premiera, Milorada Dodika, rozwiązanie federacji poparłoby aż 99 procent Serbów. Cóż, nawet, jeśli Dodik przesadza, to nie aż tak znowu bardzo.

Oba te „subpaństwa” łączy wspólna waluta (choć z innymi bohaterami narodowymi na banknotach)

od ponad pół dekady wspólna armia (choć serbscy rekruci regularnie odmawiają przysięgi na wierność Bośni i Hercegowinie)

Dzieli natomiast symbolika państwowa (flaga Republiki Serbskiej różni się od flagi Serbii tym, że nie zamieszczono na niej serbskiego godła.

Oczywiście – wyłącznie oficjalnie, bo nieoficjalnie serbski orzeł z zamieszczonymi na piersi literami „SSSS” (Samo Sloga Srbina Spasava – tylko jedność zbawi Serbów) ma się dobrze.

Obie części Bośni mają własne hymny, sądy, policję, rządy i parlamenty, a nawet linie kolejowe i lotnicze. Mieszkańcy Republiki Serbskiej mogą występować (i występują) o serbskie obywatelstwo, i – co ciekawe – w stosunkach z Belgradem, rząd w Banja Luce ma de facto ten sam status co centralny rząd Bośni w Sarajewie. Republika Serbska nie może utrzymywać ambasad, ale jej specjalne przedstawicielstwa znajdują się w Rosji, Niemczech, Austrii, Izraelu i – oczywiście – w Belgradzie.

Serbowie regularnie domagają się rozpisania referendum w sprawie oderwania się od Bośniaków.

Tendencje te nasiliły się szczególnie po jednostronnym ogłoszeniu niepodległości przez Kosowo. Dodik proponował nawet Zachodowi i Serbii specyficzny rodzaj wymiany: Belgrad uznaje Kosowo w zamian za przyłączenie do serbskiego państwa Republiki Serbskiej i – zamieszkanego głównie przez Serbów – Kosowa Północnego.

Na ten plan Zachód jednak zgodzić się nie chce. NATO i UE obawiają się, że jakiekolwiek dalsze zmiany graniczne na Bałkanach mogą otworzyć kolejny wór z etnicznymi konfliktami – bo nie wszystkie problemy zostały rozwiązane. Pozostały albańskojęzyczne tereny w Serbii, muzułmański Sandżak podzielony przez Serbię i Czarnogórę, dytrykt Brcko, formalnie zarządzany przez oba „subpaństwa” Bośni i Hercegowiny, by wymienić tylko kilka z potencjalnych punktów zapalnych.

W każdym razie – sytuacja Republiki Serbskiej w Bośni to sytuacja państwa w zawieszeniu. Obywatele są sfrustrowani, tym bardziej, że kraj jest biedny. Protest emerytów domagających się pensji wyższych, niż głodowe.

Z infrastrukturą również nie jest najlepiej. Po wojnie kraj wyglądał potwornie (choć i tak lepiej, niż bośniacka część Federacji, gdzie Serbowie zniszczyli lub uszkodzili ponad 50 procent budynków). Znacza część linii kolejowych i taboru została zniszczona podczas walk.

Wiele połączeń zostało zerwanych, i choć ostatnimi czasy Żeljeznice Republike Srbske odbudowują się (zlecenie na produkcję 200 wagonów otrzymała jedna z polskich firm), to sytuacja nadal nie jest najlepsza.

Stosunki z muzułmanami również nie są zbyt dobre. Serbowie i Bośniacy nie żyją już raczej, jak dawniej, obok siebie, jednak nadal zdarzają się ataki na meczety

a kult ekstremistów i serbskich wojennych zbrodniarzy trwa w najlepsze.

I nie bardzo wiadomo, co z tym fantem zrobić. Jedną z nadziei na uspokojenie sytuacji jest pomoc międzynarodowa mająca doprowadzić do poprawy sytuacji w obu częściach Federacji. Klasa średnia rośnie, a obywatele mają coraz szerszy dostęp do kredytów, jednak jest to wzrost nadal zbyt mały, by można było mówić o stabilizacji ekonomicznej.

Klienci jednego z banków w Banja Luce.

Utrzymywanie dwóch quasi-niezależnych jednostek w jednym, niechcianym państwie jest jednak sztuczne, a interesy obu części federacji – sprzeczne (wielu Bośniaków chce likwidacji Republiki Serbskiej i wcielenia jej bezpośrednio do Bośni i Hercegowiny – rzadko jednak kiedy zastanawiają się nad tym, jak skłonić Serbów, by również tego chcieli i byli lojalnymi obywatelami), z drugiej strony nie można nie brać pod uwagę następstw, jakie mógłby ciągnąć za sobą podział Bośni. W Bośni świat ma do czynienia z absolutnym patem. Serbski nacjonalizm, frustracja i niechęć do Bośniaków tymczasem rosną.

Staruszka z maską Karadzicia.

Podobnie, jak niechęć do Zachodu

oraz skłonność do szukania sprzymierzeńców po „drugiej stronie frontu”.

A w najlepszym wypadku: „jugonostalgia”.

Zdjęcia: AFP


11 komentarzy do “Niechciane państwo: Serbia numer dwa”

  1. 1 TNV42, 16 lipca:

    Tak własnie jest jak mocarstwa załatwiają swoje prywatne interesy kosztem tych mniejszy. Na skandal w tym artykule zakrawa kreowanie Serbów na „tych złych”
    To własnie Serbia jest najbardziej poszkodowanym krajem na Bałkanach.
    Ciągle słyszy się o serbskich zbrodniarzach a jakoś nikt nie mówi Ustaszach, o operacji Burza. Jakoś nikt nie mówi o UCK. Dlaczego blokuje się prawdę o walkach w Srebrenicy a publikuje się nt. temat kłamstwa?

    Finalnie powstanie Kosova – czegoś co nigdy nie istniało. Nigdy też nie było narodu kosovskiego a samo państwo jest marionetkowym krajem na usługach USA oraz wewnętrznych organizacji przestępczych. Ford BondSteel – najwieksza baza USA w europie znajduje się własnie w Kosovie.

    Wszystkim zainteresowanym tematyka Bałkanów polecam książkę „Nato na Bałkanach” autorstwa Piotra Beina.

  2. 2 Patrycja, 16 lipca:

    o matko to nie fair

  3. 3 Ola, 16 lipca:

    ja polecam książkę- reportaż Wojciecha Tochmana „Jakbyś kamień jadła” – o tym, że od czasu wojny na Bałkanach ciągle wiele spraw zostało nierozwiązanych…

  4. 4 Jas, 16 lipca:

    Ten teren zostaje pod wplywen NATO a co za tym idzie bezwzglednej polityki USA. Szkoda ze Serbowie nie moga sami decydowac o sobie.

  5. 5 QueSeraSera, 16 lipca:

    A w Polsce to nawet jest naród, którego nie ma… bo się władza nie zgadza.
    Mówi o sobie „Ślązacy” i za cholerę nie chce być Polakami, bo to bodaj zakamuflowana opcja niemiecka czy eskimoska… sam już nie wiem.
    LOL!

  6. 6 look7, 16 lipca:

    Była wojna a na wojnie dzieją się różne rzeczy brat morduje brata czasami. Dla Serbów Mladić czy Karadzić są bohaterami dla Bośniaków (muzułmanów) zbrodniarzami.

  7. 7 SDM, 16 lipca:

    Czy „Bania Luka” oznacza „Dziura w lazience” ?

  8. 8 Ewka, 16 lipca:

    Będąc w Bośni i Hercegowinie odczuwa się niechęć wobec siebie.Przemierzając te biedniejsze rejony czasem miałam wrażenie że zatrzymało się wszystko 50 lat temu..

  9. 9 Darek, 16 lipca:

    Ano właśnie, dlaczego media solidarnie milczą na temat zbrodniarzy chorwackich,muzułmańskich i albańskich?
    Cały uwczesny konflikt na bałkanach media przedstawiały skrajnie tendencyjnie.Dosłownie jak za komuny.

  10. 10 j., 21 lipca:

    Polecam nagranie w formacie mp3: „bałkany wg Wojewódzkiego&Firurskiego” – wypasione opowiadanie w audiobooku

  11. 11 llpp, 24 lipca:

    kol