Wszystkie Artykuły Publicystyka Kurioza Zdjęcia i filmy W trasie

Dziwna Rosja, czyli barbakan Moskwy w Europie

30 lipca 2012, | Kategorie: Artykuły | 4 komentarze

Obwód Kalinigradzki to nie tylko geopolityczna anomalia. To – w zasadzie – rosyjska kolonia, z której wyrzucono wszystkich tubylczych mieszkańców.

Żołnierze w kalinigradzkim porcie/AFP

Pierwotnych mieszkańców, bałtyjskich Prusów, podbili Niemcy i przejęli ich imię, a następnie Niemców-Prusaków wyrzucili stąd Rosjanie.

AFP

Cały obszar włączono do ZSRR, a konkretnie – stał się eksklawą Rosyjskiej Federacyjnej Republiki Radzieckiej, oddzielony od rosyjskiej bryły terytorium Litewskiej SRR. Nikt wtedy nie zakładał, że ZSRR któregoś dnia rozleci się z hukiem, Litwa stanie się niepodległym państwem i członkiem UE, a Kaliningrad – rosyjską wyspą. W dodatku sprawiającą wrażenie, że coraz bardziej oddala się od Rosji.

Mapy.interia.pl

Po wojnie Rosjanie próbowali jak najsilniej powiązać region z Rosją właściwą. Połamali niemieckie toponimy, przechrzcili w zasadzie wszystko. Zrównany z ziemią Koenigsberg (Królewiec) nazwali Kaliningradem (choć jeszcze rok po wojnie miasto było „Kenigsbergiem”, a obwód nazywano „Kenigsbergskaja Obłast'”), Tylżę (Tilsit) – Sowieckiem, Piławę (Pilau) – Bałtijskiem i tak dalej.

Obwód zmilitaryzowano. Nie bez kozery nazywa się go największym lotniskowcem świata. Do tej pory jest uzbrojony po zęby i pełen wojskowych.

Poborowi w Kaliningradzie/AFP

Wojskowe wesele w Kaliningradzie/AFP

Pełni też rolę moskiewskiego straszaka Zachodu – gdy tylko pojawia się temat tarczy antyrakietowej czy jakiegokolwiek innego przedsięwzięcia NATO, które Rosja uznaje za zagrożenie, ogłaszane są plany rozmieszczenia w obwodzie rakiet o coraz to groźniejszych nazwach.

Wyrzutnia rakiet „Iskander”/AFP

Bardzo możliwe, że znajduje się tutaj rosyjska broń nuklearna, choć Rosjanie zobowiązali się usunąć ją z regionu bałtyckiego.

Rakieta „Toczka” (kropka)/AFP

W 2009 roku na terenie „Obłasti” stacjonowało 11 600 żołnierzy, i to nie licząc marynarki (a mieści się tutaj kwatera główna Floty Bałtyckiej) i lotnictwa.

Kaliningrad: podwodniacy w kombinezonach podrzymujących życie/AFP

Port wojenny w Kalinigradzie/AFP

Po upadku ZSRR i osunięciu się byłego imperium w nędzę i chaos lat 90-tych. Przemyt na granicy polsko-rosyjskiej kwitł w najlepsze.

Różne pomysły na przemyt papierosów/AFP

…w piłce/AFP

Pod sufitem/AFP
W Kalinigradzie zaczęło się mówić o separacji od reszty Rosji. Na separację tę pomysły były różne: od niepodległości i statusu „czwartej republiki bałtyckiej” po autonomię i – po rozszerzeniu Unii na Polskę i Litwę – samodzielne stowarzyszenie z UE, „poza” Rosją. Marzono o uczynieniu ze strefy czegoś w rodzaju bałtyckiego Monaco, podatkowego raju, w którym przelewać się będzie od (pewnie w znacznym stopniu pranych) pieniędzy, jachtów, rollsów, złota i – oczywiście – bursztynu.

Port w Kaliningradzie/AFP

Przyszedł jednak Putin i skończyły się marzenia. Obwód kaliningradzki włączono do Północno-Zachodniego Okręgu Federalnego, przecinając sny o autonomii (nie wspominając o niepodległości). Działacze regionalistyczni dostali na ciemnych osiedlowych zaułkach tradycyjny rosyjski oklep od nieznanych sprawców i wszystko przycichło. Na jakiś czas.

Putin pod Bramą Królewską w Kaliningradzie/AFP

Kaliningrad – mimo wszystko – jest najbardziej zeuropeizowaną częścią Rosji.

Parada motocyklistów z okazji rocznicy założenia miasta. Koenigsbergu (Królewca), nie Kaliningradu/AFP

Jego mieszkańcy częściej podróżują do Polski czy krajów nadbałtyckich, niż do Rosji właściwej – aby przejechać przez terytorium Litwy potrzebna jest wiza tranzytowa.

Kolejka po wizę tranzytową pod litewską ambasadą/AFP

Rosyjski pisarz Zachar Prilepin opisuje podróż pociągiem z Rosji na teren Obwodu, podczas którego pieczętowano wagony. Do „Wielikoj Rossii” (jak tu się mówi na rosyjski „mainland”) jest daleko i dostać się tam niełatwo, poza tym więzi z rodziną i znajomymi w „Rosji właściwej” słabną w miarę upływu czasu. Jest coraz mniej powodów, by jeździć do „Wielkiej Rosji”, a coraz więcej do Unii.

Niedawno oddany do użytku terminal lotniczy w Kaliningradzie/AFP

Tworzy się nowa tożsamość. Tym ważniejsza jest ostatnia umowa z RP, która pozwala kaliningradczykom wybierać się do północnej Polski bez wiz. I Rosjanie przyjadą: po pierwsze dlatego, że w polskich supermarketach jest taniej, niż u nich. Po drugie – łatwiej teraz im będzie robić interesy z Polakami. Po trzecie dlatego, że mogą. Po dwóch dekadach kiszenia się we własnej „obłasti” są głodni świata poza nią, nawet jeśli rozszerzył się tylko o kilkadziesiąt kilometrów. Tym bardziej, że w rejonie małego ruchu przygranicznego znalazły się zatoka Gdańska i Mazury, jest więc, gdzie jechać.

Sam „Obwód” nie jest najpiękniejszą częścią planety. Głównie za sprawą swojego krajobrazu kulturowego, bo naturalny jest całkiem-całkiem: bałtycki piasek, iglaste lasy. Ale niemiecką cywilizację rozjechano tam czołgami i wybombardowano prawie do cna, a to, czym ją zastąpiono nie urywa głowy z zachwytu.

Tak wyglądało centrum Królewca przed wojną

A tak wygląda teraz. Tam, gdzie było centrum i gęsta sieć ulic – teraz jest park. Została tylko katedra, w której w której pochowano Immanuela Kanta (który – jak głosi legenda – nigdy w życiu nie wyjechał z Królewca)/mapy.interia.pl

To, co po Niemcach pozostało, niszczono w czasach radzieckich w imię „odwiecznej słowiańskości” tych terenów, a to, co przetrwało mimo wszystko – przez długi czas niszczało w najlepsze. A radziecka „nakładka” cywilizacyjna na „warstwę” poniemiecką nie wygląda najlepiej.

Panorama Kaliningradu/AFP

Ostatnimi czasy jednak mieszkańcy Kaliningradu i innych „obłastnych” miast robią, co mogą, by „pokrasić” swój region. Tym bardziej, że zaczynają odkrywać niemiecką przeszłość tego miasta.

Model starego Kaliningradu w Swietogorsku/AFP

Nie oszukujmy się – łatwe to nie jest, szczególnie tam, gdzie w miejscu dawnej klimatycznej zabudowy typu „ulica-plac” pobudowano paskudne bloczydła.

Prezydent Putin i były gubernator Boos na wojskowym osiedlu w Kaliningradzie/AFP

W ramach powrotu do dawnego dziedzictwa miasta zbudowano udające „pruskie” nabrzeże, zwane „Wioską Rybacką”, przypomina ono jednak chińskie wariacje na temat europejskich miasteczek, które powstają pod Szanghajem, niż rekonstrukcję starej zabudowy.

Początki nie są łatwe, ale Kalinigrad, mimo wszystko, się zmienia. Podobno obyczaje stają się tu „gładsze”, niż w „Rosji właściwej”, za uśmiech na ulicy nie jest się już branym za wariata, i podobno nawet kierowcy jeżdżą spokojniej i nie pałają taką nienawiścią do pieszych, jak gdzie indziej.

Krótki film niemieckiego turysty z pobytu w Kalinigradzie:

Dzień w Kaliningradzie oczami zachodniego podróżnika:

Kaliningrad taki, jakim chciałby być widziany przez jego mieszkańców

Kalinigrad: Jewropejskaja Rossija

Antyputinowskie protesty były tu – po hipstersku – popularne zanim stały się „cool” za sprawą Nawalnego i całego ruchu z Placu Bołotnego. W 2010 roku „wyprotestowali” z urzędu przywiezionego w teczce przez Putina gubernatora Boosa. W jego miejsce nominowano Nikołaja Cukanowa, który urodził się w jednej z „obłastnych” wiosek.

Gieorgij Boos, odwołany gubernator Obwodu/AFP

Kraj jednak nadal jest ubogi i nie radzi sobie ze spełnianiem potrzeb obywateli. Policja jest skorumpowana i nadużywa władzy, jak wszędzie indziej w Rosji.

Po reformie milicji niewiele się zmieniło. Poza zmianą nazwy na policję/AFP

No i nadal mówi się o jakiejś formie niezależności od Rosji. Tyle, że trochę ciszej.

Nowa katedra Chrystusa Zbawiciela w Kalinigradzie/AFP


4 komentarze do “Dziwna Rosja, czyli barbakan Moskwy w Europie”

  1. 1 pzz, 2 sierpnia:

    Do przyjaciół moskali , jesteście w europie więc bądźcie jej częścią.

  2. 2 Pióro, 2 sierpnia:

    Ale mnie zaciekawił ten artykuł. Brawo dla autora !!!

  3. 3 I.Kant, 2 sierpnia:

    Ten niezatapialny ruski lotniskowiec może zostać przy Rosji. Ale Putin jako następca Elektora powinien złożyć Hołd Pruski głowie państwa polskiego na Rynku w Krakowie w obecności znamienitych gości, całego korpusu dyplomatycznego, duchownych oraz rajców miejskich, pospólstwa i gawiedzi. Rzecz sama w sobie może być przyjemna dla obywateli Rzeczypospolitej; ale wiedząc, że ma on prawo moralne w … duużym poważaniu-wątpliwa.

  4. 4 Konrad, 3 sierpnia:

    Bardzo fajny artykuł, wiele zdjęć to na „plus”. Co do zabudowy po dawnych urokliwych gęstych uliczkach to sytuacja identyczna jak w moim mieście – Szczecinie. Miasto zrównane z ziemią zamiast się odtworzyć to zostało zaprojektowane(?) w sposób „przestrzenny”. Prawda jest jednak taka, że dawnego Stettina i Breslau rosjanie całymi pociągami wywozili cegły do odbudowy Warszawy. Jako przykład podam dzisiejszą ulicę Energetyków w samym centrum miasta(kiedyś i dziś): http://sedina.pl/wordpress/index.php/2008/12/21/ulica-energetykw-groe-lastadie/ Aż przykro na to patrzeć…