Wszystkie Artykuły Publicystyka Kurioza Zdjęcia i filmy W trasie

Na Dzień Niepodległości. Dla odmiany – pochwała Polski. Przed nami przyszłość

11 listopada 2012, | Kategorie: Publicystyka | 2 komentarze

Wielokrotnie krytykowałem Polskę i nadal będę ją krytykował. Patriotyzm na kolanach to żaden patriotyzm, to głupota. Ale nie znaczy to, że nie dostrzegam w moim kraju – Polsce – rzeczy pozytywnych. Przeciwnie: zwyczajnie, po ludzku, lubię Polskę coraz bardziej. I coraz bardziej szanuję.

Dużo jeżdżę po Wschodniej i Środkowej Europie, po Bałkanach. Większość ludzi, którzy po tym regionie podróżują to właśnie Polacy. Owszem, są Amerykanie, są Niemcy, Francuzi – ale Polaków jest zatrzęsienie. Ze świecą szukać tam natomiast naszych sąsiadów. W odróżnieniu od wielu Czechów, Słowaków, Węgrów, Serbów – interesujemy się własnym regionem. Widzieliście kiedykolwiek wycieczki serbskich plecakowców tłukących się po świętokrzyskich wiochach? Albo Węgrów podróżujących po Bieszczadach? Albo Rosjan, którzy z plecakami podróżują po naszym kraju? Czasem się wydaje, że ci są zainteresowani głównie podróżami biznesowymi albo wypadami „na bogato” do Zakopanego.

Nie mówię, że takich nie ma. Mówię, że jest ich niewielu.

Polacy się interesują. Nie zamykają się w granicach własnej debaty publicznej (która, notabene, w wielu krajach naszego regionu prawie nie istnieje, bo ludzi publiczne sprawy nie interesują), tylko badają teren dookoła. Fascynują się nim. Piszą o nim. Analizują. To cecha społeczeństw prężnych i ambitnych.

A sama Polska zmienia się w bardzo istotny sposób: staje się po prostu miłym miejscem do życia. Pamiętam ten kraj sprzed dziesięciu lat – jego miasteczka były norami, w których można było jedynie egzystować, a nie żyć. Jego stolica – Warszawa – umierała po zmroku. Estetyka była niepotrzebną fanaberią. Panowały formy paskudne, szare, zaśmiecone, zarzygane. Można było przed tamtą Polską tylko uciec do własnej twierdzy, do domu.

Obecnie nadal nam daleko do choćby Czech czy Węgier, gdzie rewitalizacja odbywa się planowo i konsekwentnie i jest podbudowana naturalnym odruchem mieszkańców, którzy nawet stawiając nowy dom starają się dostosować go do już wybudowanych, a szyld z płyty pilśniowej na której wymalowano koślawe hasło nikomu do głowy nie przychodzi. Niemniej jest już zupełnie inaczej. Centra małych miasteczek zyskują wdzięk. Powstają knajpki, restauracje, kawiarenki. Życie w Polsce nie musi już być wyłącznie systemem praca-dom. Można w tę Polskę wyjść, można ją poczuć, można się nią cieszyć.

Kolejna sprawa – Polacy są energiczni i przedsiębiorczy. Wystarczy wjechać do Polski z Czech czy Słowacji – tam cisza i spokój. To fajne i miłe, ale oznacza też marazm i stagnację. U nas – głowę urywa. Tu busy, tam zakład taki, ówdzie siaki, tu szyld tego, tam – tamtego. Owszem, szyldoza – ale z drugiej strony jaka energia! Jaki tu czuć pęd w powietrzu! Każdy kręci jakiś biznes, każdy próbuje wyjść na swoje, a sektor małych i średnich przedsiębiorstw to przecież baza klasy średniej, ostoja dobrobytu. Wbrew pozorom, w porównaniu do europejskiej średniej, Polska wcale nie jest krajem ludzi nastawionych do życia roszczeniowo. Polacy doskonale wiedzą, że jeśli nie zrobią, to nie będą mieli. A stulecia dostawania oklepu od historii nauczyły nas, jak przetrwać w trudnych warunkach. Bear Grylls i McGyver w zasadzie powinni być Polakami. Obecnie, gdy mamy w końcu wolne od historycznego łomotania – możemy te swoje możliwości rozwijać kreatywnie. Nie tylko po to, by przetrwać, ale i po to, by coś zbudować. A że jest to – póki co – czasem koślawe: trudno. Człowiek nie umie wszystkiego od razu. I tak uczymy się bardzo, bardzo szybko.

Wielu geopolityków twierdzi, że przed Polską przyszłość świetlana. Że teraz nasza kolej. Że w końcu mamy geopolityczny święty spokój, a nasze energiczne i liczne społeczeństwo dostało w końcu swoją szansę. A nam, Polakom, jeszcze na czymś zależy. Nie doszliśmy jeszcze do końca historii, jak zachodnia Europa, która jest syta i może dbać już tylko o swój stan posiadania. Polacy ciągle są na dorobku – a wiedzą, jak sobie w życiu radzić.

Panie, Panowie – kto, jeśli nie my? Zdrowie. Za Rzeczpospolitą Polską.


2 komentarze do “Na Dzień Niepodległości. Dla odmiany – pochwała Polski. Przed nami przyszłość”

  1. 1 Polak średni, 16 listopada:

    Piona gościu!

  2. 2 Lilek, 17 listopada:

    Piękne.