Państwa, których nie ma. W Europie są takie cztery
20 września 2011, xxx | Kategorie: Fotofelietony i filmy | 52 komentarzeNie wszystkie państwa, które de facto istnieją w Europie znajdziecie na mapie. Na naszym kontynencie są co najmniej cztery geopolityczne czarne dziury, których na mapie szukać próżno. Kto jednak chciałby bez problemu wjechać z Mołdawii na Ukrainę, z Gruzji do Rosji czy swobodnie podróżować po Cyprze – może się nieźle zdziwić. Bo może nadziać się na jeden z krajów, które teoretycznie nie istnieją. (Zdjęcia: AFP)
Jak na przykład Abchazja
Abchazja ma wszelkie warunki do tego, by być rajem na ziemi. Krajobraz ma idealny: góry schodzą do morza, przy plażach rosną palmy. Klimat – subtropikalny. Architektura – koronkowa.
Obecnie jednak trudno całkowicie rozwinąć wachlarz możliwości. Kraj nie odbudował się jeszcze do końca po wojnie, w której gra toczyła się o oderwanie od Gruzji.
Konflikt z Gruzją nie był – jak żaden inny konflikt – jednowymiarowy. Obie strony walczyły w sposób barbarzyński. Abchazom pomagali bojownicy z Kaukazu
i – co było tajemnicą poliszynela – Rosjanie.
Przez jakiś czas życie codzienne mieszkańców Abchazji – tak Abchazów, jak Gruzinów – biegło wśród wojennych działań. Suchumi było zniszczone przez Gruzinów. Abchazowie zabijali i wypędzali z domów gruzińskie rodziny. Gruzini – Abchaskie.
Skończyło się tak, że na drodze od Morza Czarnego do Tbilisi wyrosły tymczasowe (?) wioski dla gruzińskich uchodźców w Abchazji. Gruzinów już w Abchazji nie ma. Granica biegnie wąwozem Kodori. Abchazowie (z pomocą Rosjan) odzyskali władzę nad wąwozem i jego okolicą w 2008 roku (razem z wioską Czchałta, w której władze Gruzji do niedawna utrzymywały wierny Tbilisi rząd Abchazji).
Międzynarodowa izolacja też nie pomaga w poprawie sytuacji. Poza Rosją kraj ten uznała tylko Wenezuela, Nikaragua i pacyficzne, mikroskopijne Nauru. Podobno nie za darmo. I – oczywiście – inne poradzieckie pseudopaństwa jadące na tym samym wózku.
Na tym zdjęciu z obchodów rocznicy uznania niepodległości kraju przez Rosję widać również flagi Osetii Południowej i – właśnie – Rosji.
Cała reszta społeczności międzynarodowej uznaje Abchazję za część Gruzji.
Na wakacje do „raju” jeżdżą głównie Rosjanie, a i to nie ci najbogatsi, bo tacy wybierają raczej Cypr, Karaiby czy Egipt.
Abchazowie radzą sobie, jak mogą.
W czasach radzieckich Abchazja i jej stolica Suchumi – jako część Gruzińskiej SRR – była uznawana za socjalistyczną riwierę. Ale ZSRR padł i względnie złote czasy się skończyły.
ZSRR rozpruł się po granicach republik. Jednostki wchodzące w ich skład, by zdobyć niepodległość, musiały postarać się dodatkowo. I żadnej z nich – dodajmy – uzyskać całkowitej niepodległości nigdy się nie udało. Ambicje Tatarstanu udało się Moskwie opędzić w miarę szeroką autonomią. Czeczenia – po dekadzie wyniszczających wojen – żyje we względnej stabilizacji pod autorytarnymi rządami Ramzana Kadyrowa, który na każdym kroku podkreśla swą miłość do Putina.
Abchazja – po latach okrutnej walki z Gruzinami – ogłosiła przez nikogo nie uznawaną niepodległość. Nie uznawaną do czasu, kiedy w rozgrywce z Gruzją (a przy okazji i całym Zachodem) postanowiła wykorzystać Abchazję Rosja.
Po krótkiej wojnie z Tibilisi Rosjanie uznali 26 sierpnia 2008 roku niepodległość Abchazji.
Sytuacja w Abchazji ustabilizowała się (o ile w ogóle można mówić o stabilizacji w przypadku państwa, którego prawie nikt nie uznaje, i który najprawdopodobniej zostanie wchłonięty przez Rosję). Kraj próbuje żyć normalnie. Abchazowie potrzebują zwykłej codzienności.
Jednym z najważniejszych towarów eksportowych Abchazji jest wino.
Demokracja – pozorowana, czy nie – funkcjonuje. Po śmierci prezydenta Siergieja Bagapsza w maju 2011 roku
Zorganizowano nowe wybory
w których zwyciężył Aleksander Ankwab.
Abchazja posiada swoje siły zbrojne
Abchazja teoretycznie posiada własną walutę: apsara.
(ze strony Narodowego Banku Abchazji)
Apsar jednak bity jest wyłącznie w formie pamiątkowych monet. Faktyczną walutą jest rosyjski rubel.
Kiedyś symbolem Abchazji był spalony budynek rady ministrów w centrum Suchumi.
Obecnie jest to miejsce, w którym odbywają się wszystkie defilady.
Droga do Gruzji jest nadal zamknięta. Jeśli ktoś planuje zwiedzić Abchazję – zrobić to może wyłącznie od strony Rosji. Niech też pamięta, że z abchaskim stemplem w paszporcie nie tylko nie wjedzie do Gruzji, ale może wręcz zostać oskarżony o nielegalne przekroczenie gruzińskiej granicy.
Osetia Południowa
Historia Osetii Południowej po 1991 roku jest bardzo podobna do historii Abchazji. Należący do Gruzji region o składzie etnicznym różniącym się w znacznym stopniu od reszty kraju, zawalczył o swoją niepodległość. Wielu chciało połączenia go z leżącą po rosyjskiej stronie Kaukazu Osetią Północną.
Po dość krótkiej wojnie na początku lat 90-tych region uzyskał faktyczną niezależność od Gruzji (przez nikogo nie uznaną), a nerwowego status-quo pilnowali „mirotworcy”: Osetyńcy, Rosjanie i Gruzini. Osetyńskie wojsko sformowano w 1992 roku.
Rosjanie i Osetyńcy zdominowali region. W stołecznym Cchinwali funkcjonował osetyński rząd. Gruzini, podobnie, jak w Abchazji, powołali swój własny, konkurencyjny, który miał oddziaływać na region na zasadzie „soft power”. A potem przyszedł 2008 rok.
Przez tunel Rokijski Rosjanie wprowadzili na teren Osetii Południowej wojska.
Granice Osetii znajdują się kilkadziesiąt ledwie kilometrów od Tbilisi i prawie ocierają się o główną drogę wiodącą na północ, przez Kazbegi, a także na zachód, przez Kutaisi do Poti i Batumi. Wystraszeni Gruzini zdecydowali się działać. Mimo, że Zachód ostrzegał Saakaszwilego przed podjęciem działań wojennych. Jak się skończyło – pamiętamy.
Tbilisi straciło zupełnie kontrolę nad Osetią. Rosja uznała niepodległość Cchinwali.
Bardzo możliwe jednak, że kraj ten włączony zostanie do Rosji.
Dziedzictwem ZSRR jest powszechnie używany i znany język rosyjski.
Teraz w każdym razie Osetyńcy – podobnie, jak Abchazi – próbują żyć codziennością.
Pod wieloma względami są w gorszej sytuacji, niż Abchazi – turyści raczej do nich nie przyjeżdżają. Wiele miejscowości nadal pozostaje w opłakanym stanie.
Ślady po wojnie można znaleźć wszędzie.
Gospodarka leży. Kraj jest po prostu biedny.
Ulice stołecznego Cchinwali to ulice zrujnowanego, ubogiego miasta.
w którym warunki życia są nie do pozazdroszczenia.
Sam prezydent Kokojty przyznał, że kraj w znacznym stopniu polega na rosyjskiej pomocy.
Rosyjscy przywódcy są tam bardzo mile widzianymi gośćmi.
Rosjanie – szczególnie po 2008 roku – w ogóle występują w Osetii Południowej jako bohaterowie pozytywni.
I zainstalowali się już tam na stałe.
Gruzini natomiast to bohaterowie jednoznacznie negatywni. Napis na jednej ze ścian w Cchinwali głosi: „Saakaszwili – morderca”.
Kraj odbudowuje zniszczoną w czasie wojny infrastrukturę.
Gospodarka, choć przygięta do ziemi, jakoś jednak pełga.
Granic Osetii jak strzegli, tak strzegą Rosjanie i Osetyńcy.
Gruzini, choć granicy nie uznają, również ustawili na osetyńskiej granicy „checkpointy”. Czasem dość rachityczne.
Naddniestrze
Historia Naddniestrza to historia, która po upadku ZSRR powtarzała się bardzo często. Gdy upadała wspólna, socjalistyczna ojczyzna, niektóre narody wchodzące w skład poszczególnych republik nie pałały specjalnym entuzjazmem dla niepodległości, którą ich macierzyste republiki właśnie ogłaszały. Bały się statusu mniejszości w narodowych państwach.
Często woleli pozostać w ZSRR – padającym, bo padającym, ale zawsze światem, który był im dobrze znany. Tak było w przypadku części Polaków na Litwie, w przypadku Gagauzów w Mołdawii, Abchazów i Osetyńców. Tak było też w przypadku Naddniestrza – rosyjskojęzycznego regionu leżącego w wybijającej się właśnie na niepodległość Mołdawii. Po II wojnie światowej i aneksji Mołdawii przez ZSRR doszytego do Mołdawskiej SRR.
Naddniestrze nie pozwoliło zaprowadzić u siebie mołdawskiej władzy. Nie zgodziło się także na status autonomii w ramach tego kraju, na co zgodziła się Gagauzja. Do tej pory utrzymują nieuznawaną przez nikogo (nawet przez Rosję) niepodległość. W ramach której uchował się w pewnej formie – jak w skansenie – Związek Radziecki.
Naddniestrze jest w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Z naddniestrzańskimi paszportami nie można wjechać do żadnego kraju na świecie.
Wielu obywateli posiada jeszcze paszporty radzieckie.
Żeby jednak móc wyjechać, muszą starać się o obywatelstwo innych krajów – najczęściej Mołdawii, Rosji i Ukrainy.
Trudno wymagać, by w warunkach względnej izolacji gospodarka, odziedziczona po ZSRR, radziła sobie wyśmienicie. Wytwórnia koniaków „Kwint” traktowana jest jako narodowy symbol i doczekała się nawet swojego wizerunku na naddniestrzańskim banknocie pięciorublowym.
(Ze strony naddniestrzańskiego banku państwowego).
Rynek zresztą zresztą zawsze znajdzie obejście wokół politycznych tam. Niektóre naddniestrzańskie firmy eksportują swoje towary poza swoje pseudopaństwo.
Na naddniestrzańskiej arenie dominuje jednak firma „Sheriff”, której współwłaścicielem jest syn długoletniego prezydenta pseudopaństwa, a w której wiele do powiedzenia – jak stugębna plotka niesie – ma również sam prezydent: pochodzący z Kamczatki Igor Smirnow.
Złośliwi mówią, że do firmy „Sheriff” należy całe Naddniestrze. Od nowoczesnego stadionu piłkarskiego wybudowanego w stolicy- Tiraspolu i tiraspolskiej drużyny piłkarskiej FC Sheriff (gra w lidze mołdawskiej. Na zdjęciu – czarnoskóry zawodnik Sheriffa Benjamin Balima z Burkina Faso)
po stacje benzynowe i sklepy.
(ze strony firmy „Sheriff” – sheriff.md – Naddniestrze korzysta z mołdawskiej krajowej domeny internetowej, własnej bowiem nie posiada)
Pamięć historyczna Naddniestrza to pamięć radziecka.
Radziecka symbolika funkcjonuje w symbolach narodowych Naddniestrza.
Wykorzystuje ją również naddniestrzańskie wojsko.
Pamiątki mołdawskie (czy rumuńskie) nie są tutaj hołubione. Ten rumuński cmentarz wojenny z czasów II wojny światowej został zlikwidowany (Rumuni walczyli u boku Niemców i zapamiętani zostali jako wyjątkowo okrutni okupanci). Na jego miejscu miał powstać pomnik rosyjskiego żołnierza – wyzwoliciela.
Na każdym kroku podkreśla się zresztą, że to poradzieckie pseudopaństwo z Mołdawią nie ma i nie chce mieć nic wspólnego.
A mołdawscy przywódcy przedstawiano są często w ten sposób:
Tożsamość Naddniestrzan to często tożsamość rosyjska bądź ukraińska. Językiem nie tylko urzędowym, ale i używanym na co dzień jest język rosyjski.
Rosja utrzymuje z kraje prezydenta Smirnowa specjalne stosunki. Naddniestrza nie uznaje, ale na terenie tego parapaństwa stacjonują rosyjscy żołnierze.
Do kraju dociera także rosyjska pomoc – i jest to znaczna część środków, za pomocą których Naddniestrze jest w stanie funkcjonować.
Cypr Północny
Turecka Republika Cypru Północnego to historia z zupełnie innej bajki. Historia konfliktu sięga odzyskania przez Cypr niepodległości z rąk brytyjskich w sierpniu 1960-go roku. Tureccy i greccy mieszkańcy cypru zgodzili się wtedy, że kraj nie połączy się ani z Grecją ani nie podzieli się, by część północna mogła połączyć się z Turcją – tylko pójdzie własną drogą. Poszedł, lecz nie na długo.
Polityczne napięcia pomiędzy Grekami i Turkami doprowadziły do przyjęcia przez cypryjskich Greków tzw. planu Akritasa w 1963. Plan był prosty: wchodzimy z unię z Grecją, a ze zdaniem Turków się nie liczymy. A jeśli się będą rzucać, to tym gorzej dla nich. łatwo się domyślić, co było dalej.
Napięcia i walki trwały przez ponad dekadę. Grecy domagali się włączenia całej wyspy pod władzę Aten. W 1974 roku militarnie zainterweniowała Turcja. Siły tureckie zaczęły faktycznie kontrolować północno-wschodnią część wyspy. W 1975 roku ogłoszono powstanie autonomicznej jednostki terytorialnej wchodzącej w skład cypryjskiego państwa. W 1983 roku tzw. Tureckie Federalne Państwo Cypru – „Kibris Tŭrk Federe Devleti” – przestało bawić się w grę pozorów i przestało być „Federe”. Cypr Północny ogłosił niepodległość. Z niepodległych państw uznała ją tylko Turcja.
Po grubo ponad trzech dekadach faktycznej niepodległości świat przyzwyczaił się już do tego, że pomiędzy uznającymi się wzajemnie narodami jest „wyrodny brat”. Samo istnienie Tureckiej Republiki Cypru Północnego uznawane jest w Unii Europejskiej jako okupacja jej terytorium, ale po wstąpieniu Cypru do UE Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy przyznało jednak cypryjskim Turkom status obserwatora.
Na terenie Cypru Północnegooficjalną walutą nie jest więc euro (choć problemu z płaceniem w euro raczej tam nie ma), tylko turecka lira. Nie działa unijny wolny przepływ dóbr, kapitału, usług i osób.
Cypr Północny utrzymuje własne siły zbrojne, które działają w ścisłym sojuszu z Turcją (i de facto pod tureckim dowództwem, bo to właśnie z Turcji pochodzi duża część północnocypryjskiej kadry oficerskiej).
Varosha, dzielnica leżącej na terenie Cypru Północnego Famagusty to opuszczone miasto. Jej greccy obywatele uciekli w czasie tureckiej inwazji na Cypr i od tej pory służyć może wyłącznie za ilustrację „Świata bez nas” Alana Weismana. I posłużyło.
Sytuacja gospodarcza tureckiego Cypru nie przypomina sytuacji w poradzieckich quasi-państwach.
Kraj ten stosunkowo nieźle zarabia na turystach.
Na życie codzienne – inaczej, niż w innych europejskich quasi-państwach – sytuacja geopolityczna nie ma raczej specjalnego wpływu.
Granica pomiędzy oboma Cyprami przebiega m. in. przez stolicę dzieloną przez oba cypryjskie państwa – Nikozję.
Granica jednak nie jest zamknięta i obywatele obu stron wyspy przekraczają ją dość swobodnie.
Ale to nie wszystko
Nieuznanych państw w Europie jest więcej. Jeśli chodzi o mikronarody w stylu Sealandii, odsyłam do artykułu „Załóż sobie państwo”.
Częściowo uznanym państwem jest Kosowo. Uznaje je kilkadziesiąt państw, w tym większość krajów – lecz nie wszystkie – Unii Europejskiej.
Jako ciekawostkę dodać należy, że do 2009 roku na liście krajów, których uznanie międzynarodowe było ograniczone były Czechy, Słowacja i Liechtenstein. Ten ostatni przez lata odmawiał uznania najpierw Czechosłowacji a później jej państw sukcesyjnych z powodu sprzeciwu dynastii Liechtensteinów: Czesi potraktowali ją jak pozostałych Niemców i po II wojnie światowej wywłaszczyli. Teren, który przejęło ówczesne państwo czechosłowackie jest – lekko licząc – około dziesięć razy większy od terytorium samego Liechtensteinu.
Czesi i Słowacy w rewanżu nie uznawali Liechtensteinu.
Europa na tej sprawie specjalnie nie cierpiała.
Zdjęcia: Agencja AFP
Tekst: Ziemowit Szczerek
jak zawsze przyjemne, skad pochodza zdjecia?
Bardzo ciekawy i potrzebny artykuł.
przykro patrzeć na te gruzy
Bardzo ciekawy artykuł. Coraz rzadziej spotykane zjawisko 🙂
Czy nie można tych zdjęć pogrupować w albumy? Rozbijanie nimi tekstu to nieporozumienie. Musiałem się doszukiwać pojedyńczych linijek powciskanych pomiędzy zbędne zdjęcia.
przykro patrzeć na te gruzy
Państwo utworze poprzez wielkie czystki etniczne nie może być uznane za niepodległe suwerenne państwo, w 1989 mieszkało tam 15% Abchazów (?czy jak to napisać) 50% Gruzinów i wiele innych narodowości.
Super artykuł !
super artykul, z przyjemnoscia sie czyta! 🙂
W 2008 roku pojechaliśmy z żoną z Gruzji do Abchazji i w drugą stronę. Nie ma problemu, w Gruzji tylko pytano nas jak teraz jest w Abchazji, ale nikt nas nie zatrzymywał. Wystarczy mieć przepustkę wjazdową od Abchazów.
Jak zawsze od wieków, tam, gdzie stanie zabłocony bucior rosyjskiego żołdaka, tam bałagan, nieład, brud, ruiny i ogólne dziadostwo i nędza, a tam gdzie sięga cywilizacja europejska (Turcja) – porządek, bogactwo, zadowoleni mieszkańcy, turyści, spokój. Byłem swego czasu w Abchazji, to racja, ziemia która mogłaby być rajem na ziemi. Ale cóż, tam teraz tylko rosyjski smród i ruiny. Szkoda.
Bardzo ciekawy tekst i swietne zdjecia.
Mam nadzieje, ze odwiedze te miejsca.
niesamowite zdjecia,jedno z nich,starsza Pani z rozrzuconymi jablkami i mezczyzna na poreczach w podkoszulce UsA na tle zrujnowanego budynku,mistrzowskie
Ciekawy artykuł, dobrze się czyta i można się czegoś dowiedzieć ….
Ani Abchazja, ani Osetia, ani ogólnie Gruzja…nie leżą w Europie:) To Azja..! Ale artykuł i tak bardzo przyjemnie się czyta:)
Niezły artykuł. Łatwiej zrozumieć „folklor” „polityczny” w dzisiejszej PL. Dziadostwa narobli na sto lat porządkowania!
Ciekawy artykuł, a zdjęcia jeszcze bardziej
Śmieciarskie, mafijne pseudopaństwa: Republika Naddniestrza i Kosowo.
Byłem, widziałem. Znakomity reportaż! Szkoda, że tak niewielu ma wiedzę na temat gruzji, Abchazji, Osetii czy okupowanej części Cypru. Dziękuję.
ciekawie przedstawione informacje i dobrze się to czyta.
WOW
Swietny artykul
Wspaniałe zdjęcia 🙂 zazdroszczę sprzętu i mozliwości
BYŁAM NA FRONCIE W MOŁDAWI
w 2009 r.przejechołam przez front w MOLDAWI
Abchazja i Gruzja to nie Europa, a Azja!!! Przynajmniej mentalnie.
Bardzo fajny artykuł, świetne zdjęcia, czytało i oglądało się z zainteresowaniem.
Ciekawe – nawet nie miałem świadomosci ze tekie rzeczy dzieją sie jeszcze w XXI w. 🙂 Wiedziałem o Cyprze ale o quasi-państwach poradzieckich nie miałem pojęcia… Nowe ciekawe informacje 🙂
świetny artykuł
Batumi, ech Batumi…
Filipinki śpiewały o Gruzji. Szkoda Abchazji, bo to rzeczywiście riwiera czarnomorska; mogłaby być razjem dla turystów…
wstrząsające ,ale może z nadzieją na raj utracony , to tylko czas rozwiąże takie krzyżówki narodów małych ,ciekawych , ambitnych , oby tylko pokojowo , bo pokój buduje ,wojna rujnuje ,jest nadzieja
PIEKNA KRAINA WSPANIALI MIESZKAŃCY DLACZEGO !!!
Po pierwsze – gratuluję świetnego artykułu, ktokolwiek był jego autorem.
Po drugie – krew mi zawrzał w tym oto jego momencie:
„Przez tunel Rokijski Rosjanie wprowadzili na teren Osetii Południowej wojska. Wystraszeni Gruzini zdecydowali się działać. Mimo, że Zachód ostrzegał Saakaszwilego przed podjęciem działań wojennych. Jak się skończyło – pamiętamy.”
Przecież do jasnej cholery ! Rosjanie nie tylko wprowadzili wojska do Osetii, ale jest oczywistym faktem – wypaczanym przez kłamliwych KagieBszczyKów – że Rosjanie zaatakowali jako pierwsi wioski już na terenie Gruzji, nastepnie po czynnym odezwie ze strony Gruzinow (A mieli nie bronić swoich ludzi, choćby i przed Rosjanami? Świat zwariował!) złamali czasowe zawieszenie broni i kontynuowali działania, tak by zająć Abchazję i Osetię Płd. i „wesprzeć separatystów”, a tak naprawdę przywrócić status quo z czasów ZSRR i doprowadzić do obalenia Saakszwilego i przechwycenia strefy interesów Gruzji.
Rosjanie są od zawsze mistrzami w propagandowej wojnie informacyjnej na terenie byłego bloku radzieckiego – to również oczywisty fakt.
Zdradą interesów była natomiast kompletnie indolencyjna reakcja Busha (a przecież Gruzja nie bez przyczyny utrzymywała odpowiedzialny kontyngent w Iraku), oraz korupcjogenny brak „jaj” wykazany przez Sarkozy’ego podczas pseudo-negocjacji. Federacja Rosyjska na czele z Putinem/Miedwiediewem korumpuje wszystkie decydenckie narody zachodnie, oferując interesy na grubą skalę w zamian za milczenie w tego typu sytuacjach… Rosja jest dużo groźniejszym i straszniejszym państwem dla cywilizacji zachodu niż Chińska Republika Ludowa.
TRZYMAM KCIUKI ZA WOLNĄ GRUZJĘ, JAK WIĘKSZOŚĆ POLAKOW!
Co to za wredna Ruska propaganda? Kto to pisze?
Zdjęcie, na którym dziadek z babcią starą rozrównują gorącą masę asfaltową na jezdni powinno otrzymać jakąś dużą nagrodę!!!
Swietny artykul.
Zdecydowanie dobry artykuł!
CO ZA PALA OPLACANA PRZEZ KREML PISZE TAKIE ZAKLAMANE REPORTARZE
OCZYWISCI ZIEMOWIT OSZCZERCA , PRZESTAN PAJACU WYPISYWAC TE BREDNIE O WOJNIE GRUZINSKO_ROSYJSKIEJ BO TO BYLA ROSYJSKA INWAZJA A CALY TEN ABCHAZKI KONFLIKT BYL WYREZYSEROWANY PRZEZ ROSYJSKIE SLUZBY SPECJALNE , TO CZESC ROSYJSKIEJ POLITYKI ZAGRANICZNE TAK SAMO JAK ZAMACH SMOLENSKI
w końcu jakiś DOBRY artykuł
Rosjanie to swinie i zlodzieje jak raz juz sie gdzies zagniezdza to ich nie wypedzisz tak jak to w polsce bylo prawie 50lat wiec oddajcie co nie wasze…
Może by dorzucić garść zdjęć z innego konfliktu w tamtych okolicach; Armenia kontra Azerbejdżan (Nachiczewań/Górny Karabach)? Polscy turyści zaglądają tam bardzo rzadko. Baza hotelowa odbiega od standardów europejskich a i strach przed nieznanym też robi swoje.
Świetna ruska bajeczka z tą Osetią/Abchazją i złymi Gruzinami.Rosjanie, który blisko granicy przeprowadzali ćwiczenia z wykorzystaniem różnych rodzajów wojsk, na jeden gwizdek ruszyli z odsieczą nękanym narodom. Oczywiście mieli ostrą aminicję na całe tygodnie walk. Tak przypadkiem…
Dobrze napisane – zdjęcia super.
Tylko szkoda że wszystko w gruzach ….
ciekawy artykuł i dobre zdjęcia. Łzy napływają przy zdjęciach z dziećmi… Bardzo im współczuję. Dorośli walczą, nieraz sami nie wiedzą już o co, a te niewinne istoty zbierają tego plony
Bardzo dobry artykuł na poziomie:)
Ziemowit jak zwykle w formie. Tak trzymać!
Wspaniały artykuł, piękne i wstrząsające zdjęcia. Czakam na kolejne
artykuł godny bardzo wysokiej oceny. Brawo.
Te miasta mają piękny urok… Chciałbym pojechac do Abchazji. Istny plac zabaw dla fotografa 😉 pozdrawiam
Ciekawe.Bardzo poszerzający horyzonty myślowe przekaz.Pozdrawiam autorów i producenta.
Ot i chore rusofoby nie mogą znieść, że ktoś nabija się z Gruzji 😀 – ojczyzny ukochanego Józefa Stalina.
…..a gdzie Kraj Basków?
Abchazja, Południowa Osetia i Cypr to nie Europa tylko Azja. Na Kaukazie istnieje jeszcze jedno takie państwo – Górki Karabach.